Z historii afrykańskiej piłki. Bafana Bafana – od chwały do katastrofy

afryka.org Wiadomości Sport Z historii afrykańskiej piłki. Bafana Bafana – od chwały do katastrofy

Republika Południowej Afryki to pod wieloma względami potentat na Czarnym Lądzie. Tak było i jest od lat. I chodzi zarówno o politykę, ekonomię czy sport. Przez lata cieniem na wszystkim kładła się prowadzona przez rząd w Pretorii polityka apartheidu. To dlatego sportowcy z tego kraju przez dziesięciolecia nie mogli startować w rywalizacji z innymi.

Piłkarska reprezentacja RPA, która w piątek zmierzy się w Warszawie z biało-czerwonymi, miała być jedną z czterech, które zainaugurują pierwszy Puchar Narodów. Tak się jednak nie stało. Z książki „Afryka gola! Futbol i codzienność”:

Tuż po powołaniu do życia Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej pojawiły się pierwsze przeszkody. Do finałowego turnieju w Chartumie w 1957 roku nie dopuszczono jedenastki Republiki Południowej Afryki. Powodem tej decyzji była prowadzona przez władze tego kraju polityka apartheidu.

Kilka lat wcześniej w RPA zakazano zawierania mieszanych małżeństw, a w środkach transportu, biurach i restauracjach czarni czy kolorowi nie mogli siedzieć razem z białymi.

Ponieważ piłkarska federacja RPA odmówiła przysłania na pierwszy turniej o mistrzostwo Afryki mieszanej reprezentacji, nie została dopuszczona do gry. – Jeśli nie mogą grać ze swoimi czarnymi, to jak chcą grać z naszymi? – pytał retorycznie Etiopczyk Ydnekatchev Tessema, późniejszy szef CAF, a jeszcze wcześniej trener reprezentacji swojego kraju.

W tej sytuacji w pierwszym Pucharze Narodów Afryki wystartowało zaledwie trzy ekipy: Etiopia, Egipt i Sudan”.

Do międzynarodowej rywalizacji „Bafana Bafana”, bo taki przydomek ma futbolowa reprezentacja RPA, przystąpiła na początku lat 90. To wtedy też zaczął się najlepszy piłkarski okres. W 1996 roku awaryjnie przeniesiono tam Puchar Narodów, który planowano rozegrać w Kenii. Prowadzona przez Clive Barkera ekipa przeszła przez turniej jak burza, a w finale po dwóch golach Marka Williamsa pokonała prowadzoną przez Henryka Kasperczaka Tunezję 2:0.

To jak dotychczas jak największe osiągnięcie piłkarskiej reprezentacji RPA. W kolejnych latach „Bafana Bafana” też liczyła się jeszcze w międzynarodowej rywalizacji, wywalczyła drugie miejsce w mistrzostwach Afryki w 1998 roku, trzecie w 2000, dwa razy zakwalifikowała się do mistrzostw świata (1998, 2002), ale później było już niestety tylko gorzej.

Kolejne Puchary Narodów mający wielkie ambicje zespół kończył na rozgrywkach grupowych, a od kilku lat w ogóle nie potrafi się zakwalifikować do finałowych turniejów z udziałem szesnastu najlepszych afrykańskich reprezentacji! RPA zabrakło w finałach mistrzostw Czarnego Lądu dwa lata temu na boiskach w Angoli i styczniu tego roku na stadionach Gabonu oraz Gwinei Równikowej. Reprezentacja, podobnie jak biało-czerwoni, mocno stoczyła się w międzynarodowej rywalizacji. W sierpniu 1996 roku RPA była 16 w rankingu FIFA, teraz jest 76. Daje jej to ledwie dziewiętnastą pozycję w Afryce. Gdyby władze CAF nie zdecydowały o tym, że XXIX PNA odbędzie się w styczniu 2013 roku właśnie na południowoafrykańskich boiskach, to „Bafana Bafana” prawdopodobnie znowu znalazłaby się za burtą mistrzowskiego turnieju…

Dzieje się, to wszystko w sytuacji, kiedy w kraju są fantastyczne stadiony zbudowane na mundial 2010, a nie tak dawno liga sprzedała prawa na pięć lat za sumę 120 milionów funtów. To olbrzymie pieniądze i, jak pisze znany południowoafrykański dziennikarz Mark Gleeson, siódmy pod tym względem futbolowy kontrakt na świecie. Jest dobry produkt, bo mecze w SABC są świetnie realizowane i pokazywane, ale nie ma wyników. Najmocniejszych i najbardziej znanych klubów jak Orlando Pirates czy Kaizer Chiefs próżno szukać wśród najlepszych w Afryce. Brakuje też takich indywidualności, jak przed laty. Lucas Radebe, Benni McCarthy czy Mark Fish byli znani i kojarzenie przez futbolowych fanów nie tylko w RPA czy Afryce. Teraz próżno takich szukać, a „Bafana Bafana” i piłka w RPA dołuje. Być może jednak uda się to jednak zmienić mającemu świetne wyniki w pracy klubowej nowemu selekcjonerowi kadry Gordonowi Igesundowi. Szansa jest ogromna, bo już w styczniu prestiżowy Puchar Narodów odbędzie się właśnie na boiskach Republiki Południowej Afryki.

Michał Zichlarz, Afrykagola.pl

 Dokument bez tytułu