Ernest Bai Koroma i Solomon Berewa szykują się do drugiej tury wyborów prezydenckich w Sierra Leone. Odbędą się one 8 września. Żaden z kandydatów w pierwszej turze głosowania nie zdobył wymaganej większości 55% głosów.
Teraz rozpoczyna się kampania, która ma rozstrzygnąć, czy opozycja skupiona wokół All People's Congress (APC), po tym jak wygrała wybory parlamenterne, wygra też wybory prezydenckie.
W pierwszej turze zwycięzcą okazał się lider APC, Ernest Bai Koroma (44% głosów). 6% traci do niego kandydat rządzącej w poprzedniej kadencji, Sierra Leone People’s Party (SLPP), Solomon Berewa. W tym starciu znaczenie większe szanse ma Koroma, którego poparł trzeci w pierwszej turze, z 14-procentowym poparciem, Charles Margai. Wezwał on do głosowania na przedstawiciela APC.
Margai był wcześniej członkiem SLPP. Dokonał jednak w niej rozłamu, tworząc własną partię People's Movement for Democratic Change (PMDC). Pomimo to, Koroma nie może mieć pewności, że byli sympatycy SLPP, dziś w PMDC, poprą jego kandydaturę. SLPP i APC to polityczni wrogowie.
Bardzo dużo zależy też od tego, kogo poprą tradycyjni przywódcy.
Wybory w Sierra Leone są pierwszymi od czasu opuszczenia tego kraju przez siły pokojowe ONZ. W latach 1991-2002 trwała tam brutalna wojna domowa. Wszyscy obserwatorzy są zgodni, że pierwsza tura wyborów przebiegła wzorowo, bez żadnych zakłóceń wyborczych procedur i prawa.
(lumi)