Santo Antao czyli stonogi precz! (2)

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Santo Antao czyli stonogi precz! (2)

Po Santiago Sâo Antao jest drugą co do wielkości  wyspą Cabo Verde, choć ma ledwie 43 kilometry długości i 24 szerokości. Jest wyspą szczególnych kontrastów. Najbardziej górzysta, jest jednocześnie jedną  z najbardziej rolniczych wysp. Najwyższemu szczytowi, wulkanicznemu Pico de Coroa do wysokości 2000 brakuje jedynie kilkunastu metrów.

Głęboko wcięte doliny , wilgotne i soczystozielone, porośnięte tropikalną roślinnością, ostro ciosane ribeiras wąwozy, wioski przyklejone do górskich zboczy i urwiste ściany, schodzące wprost do ciemnoniebieskiego oceanu sprawiają, ze Sâo Antao jest jedną z najpiękniejszych wysp archipelagu. Kiedy statek przybija do Porto Novo, głównego portu wyspy, pustynny, nieco księżycowy krajobraz nie robi jeszcze wrażenia; przypomina znaną już Sâo Vicente. 

Dopiero przeprawa na północną stronę pokazuje drugie, prawdziwsze oblicze Santo Antao. Zresztą już sam przejazd wynajętym samochodem nieobeznanych w jeździe po górskich serpentynach przyprawia o mocne bicie serca. I niemal znienacka,  nieoczekiwanie krajobraz nagle wybucha bogactwem roślinności, soczystością zieleni, kolorami kwiatów.  Rozłożyły się tu  plantacje kawy, trzciny cukrowej, manioku, iniamu, bananowce, papaje, mangowce, gujawy, cytrynowce.

To tu produkuje się, gdzieniegdzie jeszcze tradycyjnymi metodami,  najlepszy rum, nieustępujący światowym markom.  Do Ribeira Grande, stolicy wyspy wciśniętej między ocean i góry dojeżdża się niedawno wybudowaną przez Włochów wygodną szosą. Stąd można się dostać dalej :  do malowniczej wioski Paúl, głównej atrakcji turystycznej, na zachodni skraj wyspy, czy wreszcie do Ponta da Sol, najbardziej wysuniętego na północ miejsca archipelagu całej Afryki.

To prawdziwy raj dla trekkersów,  wszelkich górskich łazików i spacerowiczów, a i amatorzy swobodnej wspinaczki też znajdą coś dla siebie. Tylko łagodnych, piaszczystych plaż należy szukać raczej w małych, skrytych wśród górskich zboczy zatoczkach, bo tu, w Ribeira Grande otwarty ocean z furią uderza w solidne nadbrzeże i do kąpieli raczej nie zachęca. Zresztą na Sâo Antao przypływa się głównie, by uprawiać trekking; plażowicze, surfingowcy i szukający podwodnych wrażeń mają swój raj na innych wyspach, Sal, Maio czy Santiago, która szczyci się najpiękniejszą plażą Cabo Verde, Tarrafal.

Chrzęst butów. To Bebeto.  Puszczam go przodem.To on prowadzi. Nie tylko wie, którędy iść, ale i gdzie się zatrzymać. Jest uważny i dokładny. Wynajęcie przewodnika na cały dzień kosztuje prawie 40 euro, ale nie żałuję ani przez moment. Bez niego każda napotkana roślina czy drzewo byłoby anonimowe. Przeszłabym obojętnie obok kawowca czy mangowca ze wzrokiem wbitym jedynie w banalną palmę, która zupełnie nieoczekiwanie wyłania się zza zakrętu. Palma na tej wysokości?

Bebeto to chodząca encyklopedia. Cierpliwie wyjaśnia różnicę między różnymi gatunkami mango i bananów, pomaga odróżnić liście iniamu, strząsa z drzew owoce. „Jadłaś to kiedyś?" Podaje mi na dłoni miniaturkę jabłka,  pomarszczoną i niepozorną ." Spróbuj! To „różowe jabłka", bardzo smaczne. W Europie ich nie znajdziesz." Jabłuszka są pyszne. Co ciekawe, gdy później opowiadam o nich Marii, nie bardzo wie, o co chodzi. Cóż, opuściła swoją wyspę dość dawno.

Drzewa, przyprawy, rośliny. Ta pochodzi z Brazylii, ta z interioru Afryki, ta  z Madagaskaru. Początkowo próbuję je fotografować, ale po jakimś czasie stwierdzam, że to próżny trud. Wszystko mi się miesza. Nie odróżniam pierwszego gatunku bananów od czwartego, a liście drugiej odmiany mangowca według mnie są takie same jak tego, który widziałam pięć minut wcześniej.  Na odpoczynek zatrzymujemy się przy niewielkim kamiennym domostwie. Izby na dole służą za pomieszczenia sklepowe, na górze mieszkalne. „To dom moich kuzynów", Bebeto stawia  plecak na kamiennej ławeczce. „Ale ich nie ma, są tylko córki. Szkoda, napilibyśmy się kawy. Może gdzie indziej  się uda". Zapala papierosa, po czym skrzętnie chowa niedopałek do bocznej kieszeni plecaka. „Wyrzucę na dole do pojemnika", wyjaśnia. – Chodźmy!".

Elżbieta

 Dokument bez tytułu