afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Jaki piękny jubileusz!

18 lipca 94 lata temu na świat przyszedł Mandela. ONZ ustanowił tę datę Międzynarodowym Dniem Mandeli. 18 lipca 2012 roku 12 milionów dzieci w szkołach RPA odśpiewało Mandeli pieśni pochwalne. Słusznie, bo wybitna to postać, zasługująca na szczególny szacunek i uznanie, nie tylko na południu Afryki. Czytając dzisiejsze gazety z Pretorii czy Johannesburga przychodzi na myśl stary dowcip z początków III RP: „Włączam telewizor – Wałęsa. Włączam radio – Wałęsa. Otwieram gazetę – Wałęsa. Boję się otworzyć konserwę…”

Bohater narodowy

W XIX stuleciu niemieccy historycy Leopold von Ranke oraz Wilhelm von Humboldt stworzyli doktrynę indywidualistycznego historyzmu. Według założeń pruskich historiografów, dzieje świata kreują losy wybitnych jednostek. W europejskim spojrzeniu na Afrykę dominują ujęcia baśniowo-przyrodnicze i kolektywistyczne, a także drastyczne przedstawienia biedy, ubóstwa, ofiar AIDS, konfliktów zbrojnych. Niewielu z nas postrzega dzieje współczesne Czarnego Lądu według modelu rankistowskiego. Losy jednostek, wybitnych Afrykanów, rzadko kiedy oddziałują na wyobraźnię Europejczyków. Wyjątkami od tej reguły są najczęściej krwawi dyktatorzy: Jean-Bédel Bokassa, Idi Amin, Mobutu Sese Seko, Joseph Kony i wielu, wielu innych właścicieli sadzawek z krokodylami i dowódców armii dzieci. Jednym z nielicznych liderów Afryki postkolonialnej, uwielbianym przez obywateli swego kraju, a także cenionym przez społeczność międzynarodową jest Nelson Mandela. 18 lipca 2012 roku obchodził 94 urodziny.

Przedstawianie sylwetek wybitnych postaci w związku z celebrowanymi przez nich jubileuszami niewiele różni się od pisania nekrologów. Podobna poetyka komemoracji sukcesów i amnezji porażek. O jubilatach i zmarłych źle pisać nie wypada. Zwłaszcza o jubilatach celebrujących 94. urodziny, a mieszkających w kraju o średniej oczekiwanej długości życia 50 lat.

Dalajlama nazywał go duchowym spadkobiercą Mahatmy Ghandiego. Dla całego świata Mandela stał się ikoną walki z kolonializmem, symbolem sprzeciwu wobec dyskryminacji i apostołem równouprawnienia. Męczennik, który spędził niespełna trzy dekady w więzieniach. Nikt nie odmówi mu roli głównego autora demontażu apartheidu (poza zwolennikami Frederika de Klerka, z którym Mandela wspólnie otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1993 roku). Konstruktor non-violent movement (przynajmniej do 1960 roku, kiedy władze dokonały masakry w Sharpenville, a Afrykański Kongres Narodowy zmienił metody walki z reżimem na bardziej brutalne). Koordynator organizowanych przez Włócznię Narodu ataków sabotażowych (tudzież aktów terroryzmu). Orędownik demokracji (lub, jak chcieli niektórzy, komunizmu) na południu kontynentu. Architekt pojednania i dialogu, czy polityk gotów pójść na niepotrzebne ustępstwa wobec Afrykanerów. Pierwszy prezydent niepodległego kraju (1994-1999). Ojciec narodu, który potrafił zrezygnować z władzy, namaścić następcę (Thabo Mbeki) i doprowadzić do jego demokratycznej elekcji. Po pięciu latach prezydentury umiał swobodnie przejść do innego sektora aktywności, nie związanego z dystrybucją władzy, lecz pomocy – dla najuboższych, wykluczonych, ofiar AIDS. Po dekadzie społecznictwa wycofał się z życia publicznego. Wrócił do rezydencji w Qunu, do rodziny stęsknionej za mężem, ojcem, dziadkiem, pradziadkiem.

Mandela to także wykształcony (głównie eksternistycznie) prawnik. Skromny, szarmancki mężczyzna, który nie pije, nie pali i nigdy niepotrzebnie nie podnosi głosu, czy dwukrotny rozwodnik, którego trzecia żona to wdowa po prezydencie Mozambiku. Potrafił znaleźć kompromis podczas negocjacji z de Klerkiem, a nie umiał dogadać się z Winnie Mandelą. Mąż stanu, ale nie najlepszy małżonek. Czuły dziadek, który z racji na śmierć wnuczki nie uczestniczył w uroczystym otwarciu Mundialu. Wzruszający starszy pan, polityk z sercem, charakterem i nietuzinkową osobowością.

Prowadzona przez Mandelę polityka zagraniczna budziła wiele sporów. Próby mediacji podczas konfliktów w Mozambiku, Angoli i Sudanie, brak jednoznacznego potępienia Roberta Mugabe, prolibijski lobbing w sprawie rozliczenia po zamachu z Lockerbie, przyjaźń z Kaddafim i Castro – kroki te nie zjednały mu rzesz sympatyków w kraju i za granicą porównywalnych z masami zwolenników jego działalności jako lidera opozycji antyapartheidowskiej. Warto także pamiętać o sprzeciwie Mandeli wobec nalotów NATO w Kosowie oraz potępieniu polityki agresji stosowanej przez Busha. Madiba konsekwentnie krytykował bezzasadne użycie siły, promował wartości pacyfizmu i szukania kompromisu.

Znamiona idolatrii

Między VIII a IX w. na terenach Bizancjum rozwinął się ruch ikonoklazmu – walki z bezmyślnym propagowaniem wizerunków świętych. Podobnie dzieje się obecnie w RPA. Kilka dekad temu Mandela stał się ikoną, wielbi go naród. Sylwetka polityka ubranego w batikową koszulę jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych spośród Afrykanów. W 2009 roku ONZ ustanowiło datę jego urodzin Międzynarodowym Dniem Mandeli. Zaleca się podczas niego poświęcenie 67 minut na dobroczynność (liczba równa okresowi działalności politycznej Mandeli). Idee szczytne, bo nawiązują do ważnego dla mieszkańców RPA autorytetu. Z całą pewnością za życia przeszedł on do historii. Postać Mandeli, jak by to powiedział socjolog, podlega równoczesnej sakralizacji i utowarowieniu. Niewielu ludzi mogło dostąpić oglądania pomników stawianym im przez wyznawców jeszcze przed śmiercią. Madiba był na otwarciu kilku takich dzieł.

Niedawno jeden z wnuków Mandeli sprzedał telewizji prawa do relacjonowania przebiegu z uroczystości pogrzebowych dziadka. Jego zachowanie spotkało się z powszechnym zniesmaczeniem i potępieniem. Uznano to za niegodne kupczenie zmarłym za jego życia. Zachowanie Mandli Mandeli – bo tak nazywa się wnuczek Madiby – wskazuje jednak na ważny aspekt przemian kultury pamięci zachodzących obecnie RPA. Mieszkańcy tego kraju powoli nabierają dystansu wobec Ojca Narodu. Nikt nie chce kwestionować jego zasług dla demontażu apartheidu – coraz częściej pojawiają się jednak krytyczne oceny jego prezydentury.

RPA dzisiaj to kraj pełen kontrastów – społecznych, kulturowych, politycznych. Jest przykładem państwa o rosnącej polaryzacji etniczno-ekonomicznej, stanowiącej główną przyczynę narastającej fali przemocy w miastach. Afrykański Kongres Narodowy – organizacja, której Mandela przewodził w sumie półtorej dekady (biorąc pod uwagę lata przed skazaniem oraz po wyjściu na wolność), stanowi obecnie zbiór skłóconych ze sobą działaczy, arenę konfliktu pokoleniowego i światopoglądowego. Także wskaźniki rozwoju gospodarczego kraju jednoznacznie wskazują, że z demokratyzacją nie podążył rozkwit ekonomiki.

W 2010 roku jeden z malarzy południowoafrykańskich wystawił w galerii obraz p.t. „Sekcja zwłok Mandeli”. Stanowił on parodię „Lekcji anatomii doktora Tulpa” pędzla Rembrandta. Twarz anatomopatologa krojącego ciało Mandeli przypomina Nkosi Johnsona – inną ikonę RPA, nastoletniego bohatera walki z AIDS, który zmarł w wieku lat 12. Malowidło to wywołało falę krytyki. Artystę nazywano prowokatorem, odsądzano go od czci i wiary. Ten z kolei bronił się, argumentując zastosowaniem konwencji – być może wulgarnej, ale artystycznej. Między sprzedaniem praw do relacji z pogrzebu a polisemantyczną grą wizerunkami postaci ze świecznika polityki RPA jest jednak wyraźna różnica. Mandela zasługuje na szacunek – nie powinien jednać stać się obiektem kultu. Przez dekady uczył on mieszkańców RPA – zarówno o białym, jak i czarnym kolorze skóry – trudnej sztuki dialogu, przebaczania, pojednania, ale także nabierania dystansu i przykładania starań do zmiany perspektywy ideowej.

Mieszkańcy RPA mogliby uczcić jego urodziny inaczej niż proponuje ONZ. 67 minut dobroczynności przywodzi na myśl hasła równie inteligentne, co przysłowiowy dzień dobroci dla zwierząt. Albo ktoś szanuje i jest dobroczynny, albo nie dba i ignoruje. Madiba uczył RPA pokornego szukania konsensusu, dążenia do zgody. 94-latek nie potrzebuje kolejnych pomników, ale zapewne chciałby dostrzec, że wartości, którymi się kierował, ułatwiają koegzystencję mieszkańcom jego ojczyzny.

Błażej Popławski

 Dokument bez tytułu