„Rzeczy” od rzeczy

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf „Rzeczy” od rzeczy

Ten fotomontaż przypomina historię dziennikarza, który musi dostarczyć felietony raz na tydzień. Rzecz to niby prosta, w końcu to jego zawód. Czasem jednak inspiracja idzie na spacer lub leci na wakacje do Hiszpanii lub  Afryki Północnej. Pustka! Ale tekst trzeba dostarczyć. Ów dziennikarz usiądzie i napisze ..byle co, skoro redakcja jego gazety jest „od rzeczy”. Bieżąca afera taśmowa jest „salsą”, czyli sosem polsko-polskim. To że na tych taśmach pada pogardliwie słowo „murzyńskość – barbarzyńca w klasycznym greckim ujęciu-staje się powodem, by znowu szukać dziury w całym, zamiast grzebać pod dywanem własnego salonu.

Dla mnie banan jest owocem, jak jabłko, (świnie uwielbiają ten owoc, a małpy kochają banany). Czemu jabłko ma być kojarzone z pierwszym piętrem a banan z parterem? Tego nikt nie wie. Banany nie są jednoznacznie synonimem podludzi. Tak myśli tylko frajer o niskiej samoocenie, na stadionie. Do dziś tak myślałem. Wykształcony dziennikarz nie pasuje mi kompletnie do „bambomentalu” kibola.

Zamiast łatać dziury na jezdni, ktoś udaje, że sprząta czysty chodnik. W „etniczności” tego fotomontażu, gdzież jest element polskości? Czy to reprezentacja egzotyki (przecież Polak jest egzotyką dla Senegalczyka), niskiego samopoczucia Polaków (według tych nagrań), czy „murzyńskości”.

Czujemy odpowiedzialność (kochany temat wolności słowa) za to co mówimy, robimy (nasze myśli nie obchodzą innych, dopóki nie są ujawnione)? Nie wiedziałem, że jest nowy typ dziennikarza z kompleksami własnej kultury, skoro nie szuka inspiracji we własnej tradycji. Dlaczego nie korzysta z wzornictwa polskich strojów ludowych, by ilustrować sprawę tak ważną i narodową? Łatwo żonglować egzotyką, by ukrywać brak znajomości pewnych elementów własnej kultury jak chociażby wyglądają stroje kaszubskie, krakowskie, kujawskie, podhalańskie, czy szamotulskie. Jest naprawdę do wyboru i do koloru.

Przychodzą mi na myśli słowa znanego Zbigniewa :”…na wypadki reagujemy teraz z prawidłowością histeryków…”. Inny cytat pasujący do mentalności pomysłodawcy tego fotomontażu, to słowa innego Andrzeja: „chciałbym, żeby [dziennikarska] chora świadomość się wyleczyła, żeby nie miała paranoi oglądania się przede wszystkim w cudzych odbiciach.” Tak to jest z naszym podwórkowymi pseud- informującymi. Rozmawiałem z znajomym Polakiem o aferze taśmowej. Wygląda na to, że jest szeroko komentowana. Od prawa do lewa. Z wielu rzeczy można się śmiać. To zdjęcie-kolaż jest śmieszne „inaczej”. Nie wierzę, że zrobi furorę. O czym ma myśleć czytelnik? O czasach Mieszka I, kiedy uprawiano i delektowano się bananami W Polsce? Czy fotka jest uśmiechem Wielkopolanina okresu międzywojennego marzącego o koloniach Ligi Morskiej? Czy szydzi ogólnie z etniczności? Czy to ma być kolejne wyobrażenie „murzyńskości” dziennikarza tkwiącego w „bambomentalu”? Zabawa w krzewienie stereotypów nie jest domeną profesjonalnego dziennikarza, nawet inteligentnego satyryka. Chyba, że ów dziennikarz pisałby dla gazety „Od Rzeczy”. A to przecież ma być tygodnik „Do Rzeczy”.

Mamadou Diouf

 Dokument bez tytułu