Po niedzielnym oświadczeniu Morgana Tsvangirai’a, w którym lider opozycji stwierdził, że wycofuje się z drugiej tury wyborów, w Zimbabwe wciąż się nic nie zmieniło. Opozycja skupiona wokół Movement for the Democratic Change (MDC) nadal znajduje się na celowniku służb i bojówek podległych prezydentowi Robertowi Mugabe. Natomiast Tsvangirai schronił się w holenderskiej ambasadzie w Harare.
Informacja o tym, że przywódca zimbabweańskiej opozycji schronił się w placówce dyplomatycznej Holandii, pojawiła się zaraz po tym, jak w poniedziałek policja weszła do siedziby głównej MDC. Tsvangirai poprosił o schronienie pracowników ambasady, tłumacząc, że boi się o swoje bezpieczeństwo.
Według holenderskich dyplomatów Tsvangirai nie poprosił o azyl. Nie wiedzą też oni, dlaczego wybrał ambasadę ich kraju. Jednocześnie ambasador Holandii w Zimbabwe potępił przedwyborczą przemoc, jaka rozpętała się w państwie rządzonym przez Mugabe.
Nie wiadomo jeszcze co zrobi Tsvangirai. Nie ma on już ważnego paszportu, bo władze Zimbabwe odmówiły mu wymiany na nowy, z racji niedopełnienia formalności przy składaniu wniosku o przyznanie nowego dokumentu.