Naprawa zniszczonej infrastruktury kraju jest uznawana za najważniejszy cel strategiczny odbudowy Zimbabwe, szczególnie wobec epidemii cholery, która zabiła już ponad 4 tysiące ludzi. Problem jednak polega na tym, że nikt tak naprawdę nie potrafi oszacować skali zniszczenia kraju.
Część dzielnic stolicy, Harare, od dwóch tygodni nie ma dostępu do bieżącej wody, ostatecznie przestała też działać kanalizacja. Modne stało się kopanie płytkich studni, które stały się źródłem zanieczyszczonej wody, używanej teraz powszechnie na gęsto zaludnionych przedmieściach miasta. Eksperci szacują, że na przywrócenie działania systemu dostarczania wody i kanalizacji w samym Harare, jest potrzebne ok. 500 mln dolarów.
W Bulawayo, drugim co do wielkości mieście, odbył się ostatnio audyt sanitarny – oszacowano, że miasto potrzebuje rocznie ok. 28 milionów dolarów na zakup chemikaliów do oczyszczania wody. Jednak nawet, jeśli któraś z organizacji pomocowych zapewniła by te pieniądze, w mieście od dawna nie działa kanalizacja, oczyszczalnia oraz wodociągi.
Z każdym dniem gigantyczne kwoty potrzebne do przywrócenia krajowi podstawowej funkcjonalności, rosną.
maru, IRIN