I stało się. Inflacja w Zimbabwe osiągnęła poziom ponad dwóch milionów procent. Co więcej, tym razem są to oficjalne dane.
Jeszcze w lutym zimbabweańskie władze, twierdziły, że inflacja wynosi 165 tysięcy procent. Czyniły to wbrew niezależnym ekonomistom, którzy już wtedy mówili o milionie procent. Teraz ludzie prezydenta Roberta Mugabe musieli przyznać się do najwyższej inflacji na świecie. W związku z tym dolar amerykański jest obecnie warty aż siedemdziesiąt miliardów dolarów zimbabweańskich.
Katastrofalna sytuacja gospodarcza zmusza Zimbabweańczyków do dalszego zaciskania pasa. Tyle, że oni już od dawna nie mają czego zaciskać. Mugabe obarcza winą za złą sytuację Zachód, który nałożył na rządzone przez niego państwo sankcje. Tymczasem państwa zachodnie mówią wprost, że sankcje nałożyły na Mugabe a nie na statystycznych Zimbabweańczyków.
Jednak Mugabe wciąż obstaje przy swoim. Obwiniając Zachód, stara się przekonać mieszkańców Zimbabwe, że jest dobrym prezydentem. W środę oznajmił rozpoczęcie akcji, której celem jest sprzedaż podstawowych produktów po preferencyjnych cenach. Mają one dotrzeć do każdego zimbabweańskiego domu. Niestety i tym razem Mugabe uprawia polityczną propagandę. A na decyzji o sprzedaży po preferencyjnych cenach skorzystają spekulanci, którzy pozyskane w ten sposób produkty, odsprzedadzą za o wiele większą sumę.