Co się z tobą stało moje miasto, że kiedyś wielokulturowe, dziś przypominasz nieprzyjazną przybyszom pustynię, zamieszkaną przez dzikie hordy tubylców? Dlaczego nie potrafisz szanować drugiego człowieka? I czy to rzeczywiście problem mentalności części twoich mieszkańców? Przecież byłem, i w pewnym sensie nadal jestem, jednym z nich.
Urodziłem się w Białymstoku i pomimo, że jestem cały czas w drodze, do Białegostoku wracam, jeśli nie sam, to myślami. W końcu tam było moje dzieciństwo i moja wczesna młodość. Dlatego też to wszystko co dzieje się w moim rodzinnym mieście rejestruję z podwójną uwagą.
Ostatnio dowiedziałem się z lokalnych mediów, że w Białymstoku dochodzi do coraz częstszych ataków na obcokrajowców. Szczególnie trudny los czeka tych, którzy mają inny kolor skóry. Sprawa stała się na tyle poważna, że zajmie się nią policja.
Opluwanie, wyzywanie, pobicia, to powitanie chlebem i solą na białostockiej ziemi. Z czego to wynika?
Białystok opustoszał wraz z nowym ustrojem. Ci, którzy chcieli znaleźć pracę zdecydowali się na wyjazd. Tylko nieliczni zostali na miejscu, bo możliwości jakie stwarzał Białystok w porównaniu z Warszawą, a nawet zmywakiem na Wyspach drastycznie zmalały. Miasto opustoszało. Pozostała garstka najwytrwalszych. Niestety oprócz nich jest cała masa ludzi, którzy są antyreklamą Białegostoku. I mam wrażenie, że jest ich coraz więcej. Ci, którzy rzeczywiście powinni być wizytówką miasta są niewidoczni.
Wczoraj i dziś
Kiedyś Białystok był miastem wielokulturowym. W miejscu, gdzie się wychowałem była dzielnica żydowska. Żydzi stanowili 60 procent mieszkańców. Było województwo białostockie. Były hotel Ritz, pałace fabrykantów i tramwaj. Oprócz starozakonnych mieszkali Niemcy, Polacy, Białorusini, Ukraińcy… Przyszła wojna i zmieniła miasto, ale mimo wszystko wciąż było one wyjątkowym miejscem na mapie Polski.
Dziś kiedy białostockie władze reklamują wschodzący Białystok i wydają publiczne pieniądze na kampanię wizerunkową miasta, słyszymy o agresji wobec obcych. Tak naprawdę zamiast wschodzącego mamy zachodzący Białystok. Początek tego zachodu bardzo dobrze pamiętam.
Nie wiem, kiedy ten zachód zaczął się dokładnie. Przypominam sobie, że spacerując z moją koleżanką z Konga słyszałem wielokrotnie od wygolonych chłopców w dresach wyzwiska pod jej adresem. Później w autobusie grupa młodych Białostoczan zaatakowała Ariane, która w rezultacie trafiła do szpitala.
Nie było inaczej, gdy do Białegostoku przyjechał Ernest, ghański student, którym opiekowałem się przez kilka dni, przy okazji odwiedzin na miejscowej Akademii Medycznej. Wyzwiska, agresja i pogarda, czekały na Ghańczyka. Całe szczęście, że nie znał polskiego.
Gdziekolwiek pojawiałem się z gościem z Afryki, były zawsze problemy. „Ku Klux Klan”, „małpa”, „czarna k…” to tylko część epitetów używanych przez białostocką młodzież podczas spotkania z cudzoziemcem. Najgorsze w tym wszystkim było i jest, to, że tym agresywnym tłumem byli młodzi ludzie. Pewnie, że można zwalić wszystko na karb prowincjonalności. Ja jednak obarczam winą rodziców tych, którzy twierdzą, że Białystok jest dla białych.
Nie sądzę, że stoi za tym jakiś zaprogramowany rasizm. Po prostu jest to agresja, której poziom rośnie wraz z otoczeniem, które nie oferuje prawie nic, poza galeriami handlowymi, meczem Jagiellonii i budkami z piwem. Agresja wynikająca z głupoty, ograniczenia umysłowego, tych którzy obrażają, ale i tych, którzy nie reagują, kiedy są świadkami ataku na cudzoziemca. Zresztą nie zareagowaliby też, gdyby krzywda działa się białemu mieszkańcowi miasta.
Przedstawiciel Akademii Medycznej w rozmowie z „Kurierem Porannym” stwierdził, że to problem mentalności części Białostoczan. Czy chodzi jednak o mentalność?
Jeszcze niedawno na Białostocczyźnie widok obcokrajowca, człowieka z Afryki czy z Indii, budził zaciekawienie, ale nie agresję. Wędrujący po białostockiej wsi z Afrykańczykiem, spotykał się z ciekawskim, lecz ciepłym przyjęciem. A teraz?
Łatwo byłoby powiedzieć – Ach ta dzisiejsza młodzież. Ale w końcu młodzież sprzed dziesięciu lat, która zaatakowała moją znajomą w autobusie miejskim, dziś jest już dorosła, i o zgrozo wychowuje pewnie już swoich pierwszych potomków.
Bezbarwny Białystok
Nie poprawi się nic, jeśli miasto zamiast wydawać pieniądze na wschodzący Białystok nie zacznie edukować swoich mieszkańców, uczyć ich historii miasta i otwartości na świat. Potencjał Białegostoku tkwił i tkwi w wielokulturowości. Tyle, że miasto jej nie promuje. Białystok nie jest tylko dla białych czy też biały jak sugerują media po ostatnich atakach na cudzoziemców, ale coraz bardziej bezbarwny.
Dopóki miasto nie będzie miało pomysłu na edukację, ożywienie życia kulturalnego poza centrami handlowymi, gdzie coraz więcej osób spędza swoje weekendy, nic się nie zmieni. A ja nadal będę czuł się obco pośród podobno „swoich”.