Z przewodnikiem na Cabo Verde? A z jakim?

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Z przewodnikiem na Cabo Verde? A z jakim?

No tak, właściwie Szymon ma rację! Po co Polakom przewodnik po Wyspach Zielonego Przylądka, skoro w większości lądują tylko na Sal?  A tam tylko piasek i woda, woda i piasek,  piasek i …

Ale czy tylko Polacy?  Cyfry mówią same za siebie. W pierwszym kwartale 2007 roku 72% noclegów  na Cabo Verde zarezerwowano właśnie na wyspie Sal. A na całych Wyspach było tych noclegów 660.516, w większości w dużych hotelach ( często all inclusive). Jedynie 5% tej liczby to noclegi w małych pensjonatach.  Nietrudno się domyślić, na której wyspie jest najwięcej  tych „all-inclusive'ów". 

 I nie tylko Polacy wybierają głównie Sal. W 2007 roku na 156 216 tysięcy  odwiedzających Wyspy w I  kwartale prym wiedli Portugalczycy ( nic dziwnego) – 18%, za nimi uplasowali się Włosi ( 16%), a trzecie miejsce zajęli, i  to jest spora niespodzianka, Brytyjczycy ( 14%)! Niemcy ( 11% ) raczej utrzymują  się na stałym poziomie, w ogonie ciągną się Francuzi, a Polacy…O polskich turystach  w procentach na razie cicho.

Zatem, czy potrzebny nam przewodnik? 

 Cóż, czasy się zmieniają, warunki i cele naszych wyjazdów także, a  Polacy, jak to Polacy! Zaglądają w najdziwniejsze i najodleglejsze miejsca świata.

Pewnego dnia, nawet tym o zasobniejszych kieszeniach  znudzą się Wyspy Kanaryjskie czy Tajlandia, gdzie najpewniej spotkają połowę dawno  niewidzianych znajomych , opatrzą się inne , do znudzenia powtarzane w turystycznych ofertach   nazwy miast, kurortów i hoteli i zapragną czegoś innego,  świeżego i autentycznego. Jeszcze nie do końca zadeptanego.

 I wykupując 7 dniowy pobyt na Sal skorzystają z możliwości odwiedzenia innych wysp i je zwyczajnie odkryją dla siebie.  O tych, którzy już tego odkrycia dokonali i to  bez pośrednictwa biur podróży nie wspominam: nie sądzę, by żałowali swego wyboru. 

 Dlatego dziwię się na przykład, że biura trampingowe nie organizują wyjazdów na Santo Antão ( prawdziwy raj dla górskich zapaleńców) i São Nicolau ( chyba, że coś przeoczyłam?). Przecież trekkersi zazwyczaj nie muszą mieć hoteli „all inclusive"?

A przewodniki? O dziwo, Wyspy  Zielonego Przylądka interesują najbardziej wydawców z krajów, które w tej procentowej drabince stoją niżej, o ile nie najniżej.

Tu nie przewodzą Portugalczycy, choć pokusili się o wydanie…francuskiego przewodnika Pierre'a Sorgiala. Ani też Włosi.  Brytyjski turystyczny desant na Cabo Verde nie „przełożył się" na zainteresowanie wydawców: od lat wystarczą im kolejne wydania wspomnianego przez Szymona przewodnika „Cape Verde the Bradt Travel Guide".

 Ale niemieckie wydawnictwa to już solidna oferta: stale aktualizowane przewodniki, mapy, płyty DVD, a nawet książki do nauki kreolskiego.

Jednak największy wybór oferują, z czego cieszę się niezmiernie, francuskojęzyczni wydawcy. W 2007 dwukrotnie aktualizowało swój przewodnik po Cabo  Verde znane wydawnictwo Le Petit Fûté. Cenię je sobie tym bardziej, że skorzystało z informacji i rad kompetentnego i absolutnie zwariowanego na punkcie Wysp Mica Dax'a z Mindelo;  Francuz,  kryjący się pod tym pseudonimem ( pozwólcie, że zataję prawdziwe imię), to chodzące archiwum, zwłaszcza São Vicente.I doskonały restaurator! Ryż z owocami morza w jego Nella's…mmm, po prostu pycha!

Jednak do tej pory najlepszym przewodnikiem była  parokrotnie wznawiana pozycja szwajcarskiego  wydawnictwa Olizane. Do tej pory, to znaczy do 2007r, kiedy we Francji ukazała się książka „Cap Vert aujourd'hui"  Editions Jaguar. Świetna  szata graficzna, ciekawe, niepowtarzalne zdjęcia, bogata tekstowo. Może trochę nieporęczny format, ale przecież jakieś wady musi mieć! 

Jeśli jednak dla kogoś „wadą" przewodnika jest również język francuski, po angielsku wyboru specjalnie nie ma: można sięgnąć jeszcze po renomowane Lonely Planet lub Rough Guide, tyle że oba te wydawnictwa  nie są poświęcone wyłącznie Wyspom Zielonego Przylądka, a Zachodniej Afryce.

 To co nam zostaje? Egoistycznie liczę, że któryś polski wydawca wreszcie da mi się przekonać i wtedy stawiam na „Jaguara" ( bo przecież z angielskiego nie tłumaczę…)!

Na Cabo Verde w I kwartale 2007 r  statystyki  odnotowały 15% wzrost turystyki. Dlatego  liczę też , że za parę lat, a może szybciej,  w tym procentowym ogonku pojawimy, na razie gdzieś na końcu,  za Francuzami, i my –  Polacy!  

Elżbieta

 Dokument bez tytułu