Grający obecnie w lidze w Angoli Jacek Magdziński jest trzecim piłkarzem z Polski, który biega po afrykańskich boiskach. Zawodnikiem numer 2 był Robert Stachura. Kariera tego wychowanka Stali Rzeszów przypomina trochę tą, którą kroczy teraz Magdziński.
Obaj trafili do klubów z Afryki z małych klubików u nas. Stachura z Victorii 95 Przecław, a Magdziński z Promienia Kowalewo Pomorskie. Obaj w najwyższej klasie rozgrywkowej zagrali tylko w Afryce. Magdziński póki co ma na swoim koncie bramkę i trzy mecze w barwach Academica Petroleos Clube d0 Lobito. A jak sprawy miały się z 35-letnim dzisiaj Stachurą?
Grał w juniorach Amiki Wronki, a potem w kilku klubach z niższych lig. Do Tunezji wyjechał jako niespełna 25 latek. Przebywał tam przez kilka miesięcy. Potem zaliczył dwa mecze w drugoligowym wtedy Widzewie, żeby od 2006 roku związać się z Cyprem. Występował tam w klubach z niższych klas rozgrywkowych, a teraz na Wyspie Afrodyty prowadzi dobrze prosperującą futbolową agencję R.S International Football Management Ltd.
– Organizowałem już obozy dla Legii, Lecha, Korony czy Bełchatowa. Pomagam też klubom z Serbii czy organizowałem zgrupowanie Rubina Kazań. Oprócz tego zajmuję się transferami – opowiada.
To w dużej mierze dzięki Stachurze do Śląska trafił Marco Paixao, a do Legii Dossa Junior czy Orlando Sa. – Nie mieli wtedy swoich menedżerów, a ja dałem Legii znać, że są tacy zawodnicy. Wysłannicy z Warszawy przyjechali ich zobaczyć, a potem zakontraktowali – mówi Stachura.
O swojej grze w Tunezji tak mi opowiada.
– Miałem wtedy znajomego menedżera ze Szwajcarii, który zapytał mnie czy nie byłbym zainteresowany grą w Tunezji. Akurat w tym czasie, a był to początek 2004 roku, był tam boom na trenerów z Francji. Szkoleniowcy z tego kraju zdobywali wtedy mistrzostwo świata, mistrzostwo Europy, a także Afryki.
Tunezja cywilizowała się piłkarsko w dużej mierze dzięki tym szkoleniowcom. Tak też było w klubie CA Bizertin.
Przyjechałem na testy. Podobnie jak teraz Jacek Magdziński z zespołu z niższej klasy rozgrywkowej. Po sprawdzianach trenerzy i działacze poprosili żebym został.
To było bardzo ciekawe doświadczenie. Raz, że miasto było ładne, bo Bizerte jest położone nad morzem i to turystyczny kurort. Do tego poznałem wiele osób. Takie kontakty zawsze potem procentują. Nawet niedawno kontaktował się ze mną były piłkarz Widzewa Ben Radhia.
Co do gry to było z tym ciężko i nie ma się czym chwalić. W kadrze byli dobrzy piłkarze i nie było łatwo się przebić. Zagrałem w dwóch meczach ligowych i w dwóch pucharowych. Zdobyliśmy nawet wtedy to trofeum – opowiada.
CA Bizertin to czterokrotny mistrz swojego kraju. Po raz ostatni ta sztuka „Północnym Rekinom”, bo taki jest przydomek klubu, udała się w 1984 roku. Klub trzy razy zdobył też Puchar Prezydenta i raz Puchar Ligi. Właśnie w tych ostatni rozgrywkach wiosną 2004 roku wystąpił też Stachura.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl