Kilka dni temu spotkałem się w Krakowie z prezesem Wisły Robertem Gaszyńskim. Ciekawa to postać. Nie tylko jest pierwszym piłkarzem z Polski, który zagrał w Afryce, ale to też dzięki jego staraniom w naszej ekstraklasie zagrał pierwszy gracz z Afryki. Chodzi o Noela Sikhosanę.
Wiele historii narosło wokół tego piłkarza. Nie wiadomo było skąd dokładnie pochodził czy w ogóle potrafił grać w piłkę, skoro zagrał u nas tylko jedno spotkanie… W najbliższym czasie postaram się bardziej przybliżyć jego postać.
Tymczasem w archiwum katowickiego „Sportu” natknąłem się na wywiad z zawodnikiem z Afryki. Nie pozostawia on wątpliwości, że Noel był Zambijczykiem. Przybliża też bardziej jego postać.
Artykuł ze „Sportu” datowany jest z 28 marca 1991 roku. Znajduje się na stronie 7. Został przeprowadzony tuż przed debiutem Sikhosany w Wiśle, co miało miejsce w meczu z Zagłębiem Sosnowiec 30 marca 1991.
Trochę Afryki pod Wawelem
„Tego jeszcze nie było w 85-letniej historii Wisły Kraków, żeby obcokrajowiec grał w drużynie piłkarskiej tego zasłużonego klubu. Ale wszystko wskazuje na to, że już w najbliższym spotkaniu ligowym z Zagłębiem Sosnowiec w Krakowie zadebiutuje czarnoskóry, mierzący 168 cm wzrostu, szczupłej budowy ciała Zambijczyk, grający przez ostatnie cztery lata w Republice Południowej Afryki – Brighton „Noel” Chama, którego rodowe nazwisko jest Sikhosana i pod takim będzie figurować w protokołach meczowych.
Jak doszło do tego, że znalazł się pan w Krakowie?
– Przed rokiem przebywał w Republice Południowej Afryki były bramkarz Wisły, a obecnie kierownik I drużyny – Robert Gaszyński, który grał tam na pozycji bramkarza. Niby w żartach spytał mnie, czy nie zechciałbym zagrać przez pewien okres w Polsce. Zdziwiło mnie to nieco, ale odparłem, że chętnie wybrałbym się do Europy…
Czyli mam rozumieć, że jest to pana pierwsza wyprawa na Stary Kontynent?
– Tak, zgadza się. Poza Afryką byłem dotychczas tylko w Korei Południowej.
Proszę zatem powiedzieć coś bliższego o sobie. Wiemy, że pana ojczyzną jest Zambia, a jednak przybył pan z RPA…
– Urodziłem się 27 października 1965 roku w Zambii. Będąc uczniem trafiłem do II-ligowego klubu – Kabwe Warriors, który wkrótce awansował do I ligi i zdobyłem Puchar Zambii. Graliśmy w Pucharze Zdobywców Pucharów Afryki m.in. w Egipcie, Kamerunie i Sudanie. Ponieważ w Zambii piłka nożna ma charakter typowo amatorski skorzystałem z propozycji gry w klubie Gomo Cosmos [powinno być Jomo Cosmos – przyp. aut.] znajdującym się w Republice Południowej Afryki.
Z tego co zdążyliśmy się zorientować, nie zagrzał pan tam długo miejsca..
– Dlatego, że nie akceptowano tam obcokrajowców. W Gomo Cosmos znalazłem się w 1987 r., skąd przeszedłem dwa lata później do zespołu uniwersyteckiego w Wits. Tam grając na pozycji ofensywnego pomocnika zdobyłem w ostatnim sezonie 14 bramek, a nie tak dawno w rozpoczętej serii rewanżowej, czyli wiosną 1991 r., na 5 bramek uzyskanych przez nasz zespół dwie były mojego autorstwa.
Jaka pana przyjęto w Krakowie?
– Bardzo serdecznie i sympatycznie. Jest mi tylko trochę zimno, chodzę więc w grubym swetrze i kurtce. Otrzymałem pokój w hotelu klubowym Wisły.
Proszę coś nadmienić o swoim stanie rodzinnym?
– Moja żona jest studentką medycyny, mamy 5-letniego syna.
I jeszcze opinia ówczesnego trenera Wisły, byłego reprezentanta Polski Adama Musiała:
– „Noel” Chama jest zawodnikiem szybkim, dobrze wyszkolonym technicznie. W sytuacji kiedy posiadamy tylko jednego klasycznego napastnika – Tomka Dziubińskiego, Mateusz Jelonek ciągle dochodzi do formy, a Zbigniew Świątek nie robi postępów, widziałbym go właśnie jako drugiego napastnika. Byłaby to również w dużym stopniu atrakcja dla publiczności.”
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl