Popołudniowym meczem w piątek Kamerun – Meksyk (g. 18) reprezentacje z Afryki rozpoczynają rywalizację w futbolowych mistrzostwach świata. Tutaj warto przypomnieć, jak radziły sobie ekipy z Afryki, w największej sportowej imprezie na świecie.
Zaczęło się od Egiptu w 1934 roku. Na mundialu w Italii “Faraonowie” stoczyli dramatyczny mecz z jednym z najlepszych wtedy zespołów na świecie Węgrami. Przegrali wprawdzie w pierwszej rundzie 2:4, ale mecz przeszedł do historii. Także dzięki wyczynom w bramce Kamela Mansoura. “Latający Egipcjanin” dokonywał w bramce cudów.
Cztery lata później w składzie gospodarze finałów MŚ Francuzów, którzy zakończyli rozgrywki w ćwierćfinałach, z powodzeniem dawał sobie radę pochodzący z Senegalu Raul Diagane. Z kolei w finałach piłkarskich mistrzostw w 1954 roku w ekipie “Trójkolorowych” byli gracze z Maghrebu: Algierczyk Abdelaziz Ben Tifour i Marokańczyk Abderrahmane Mahjoub.
Pierwsze znaczące wyniki drużyn z Afryki? Na mundialu w Meksyku w 1970 roku Marokańczycy w ostatnim meczu grupowym zremisowali z Bułgarią 1:1. Osiem lat później Tunezja w “polskiej grupie” wygrała z Meksykiem 3:1 i zremisowała z RFN 0:0. “Orły Kartaginy” przegrały wtedy tylko z Polską 0:1 po bramce Grzegorza Laty.
Ekipa z Afryki zadebiutowała w MŚ w 1974 roku. Nie był to dobry start, bo na początek Zair przegrał z Jugosławią 0:9, co do dziś jest jedną z najwyższych porażek w historii mundiali. Zair był wtedy mistrzem Afryki, co pokazuje różnicę w poziomach. Kilka czy kilkanaście lat później było już zupełnie inaczej.
W 1982 roku Kamerun zdołał zremisować w grupie trzy mecze, w tym z późniejszym mistrzem świata Włochami (1:1) oraz trzecim zespołem tamtego mundialu Polską (0:0), a także liczącym się wtedy w światowym futbolu Peru (0:0). Z tamtego składu kibicom najbardziej zapadły w pamięci występy w bramce doskonałego golkipera Thomasa N’Kono.
Cztery lata później Maroko grało już w drugiej rundzie, gdzie po dramatycznym meczu przegrało z RFN 0:1, po bramce Lothara Matthausa w 87 minucie. Wcześniej “Lwy Atlasu”, z takimi graczami w składzie, jak Badou Zaki, Aziz Bouderbala czy Abdelkarim Merry Krimau, wygrały grupę F, przed Anglią, Polską i Portugalią.
Potem przyszedł już czas jedenastek z Afryki. Kamerun na mundialu we Włoszech, w 1990, był o krok od awansu do czołowej czwórki. Pisałem zresztą o tym przy prezentacji “Nieposkromionych Lwów” kilka dni temu.
Potem był wspaniały występ “Lwów Terangi” na azjatyckich mistrzostwach w 2002 roku. Drużyna Senegalu, prowadzona przez charyzmatycznego szkoleniowca Bruno Metsu, też dotarła do 1/4 rozgrywek. Kibice do dziś pamiętają występy takich graczy, jak El Hadji Diouf czy Papa Bouba Diop. Miałem to szczęście, że z obu udało mi się osobiście rozmawiać. Cztery lata temu w czołowej ósemce była reprezentacja Ghany.
Jak będzie teraz? Rywalizacja o czołowe miejsca jest ogromna. Awans do półfinału, to spełnienie marzeń wielu ekip. Czy po raz pierwszy uda się to którejś z drużyn z Afryki dowiemy się już za kilka tygodni.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl