Hakainde Hichilema różni się od swoich rywali w wyborach prezydenckich biznesowym profilem. Jest znany przede wszystkim jako człowiek z sukcesem robiący interesy. Brakuje mu jednak doświadczenia politycznego.
Hichilema uważa, że tylko on potrafi rozwiązać zambijski paradoks. Zambia, która jest krajem bogatym dzięki swoim surowcom naturalnym, jest jednocześnie domem niezwykle ubogich ludzi. A ponieważ Hichilema zna się na robieniu interesów jak żaden z kandydatów, to przeszkodą nie powinien być brak doświadczenia politycznego. Jak sam mówi, niepotrzebne jest takie doświadczenie, które jak dotąd nie pomogło zagwarantować Zambijczykom trzech posiłków dziennie.
Hichilema pojawił sie w polityce po raz pierwszy w 2006 roku. To wtedy kandydował po raz pierwszy w wyborach prezydenckich zdobywając 28 procent głosów wobec 42 procent Levy’ego Mwanwasa i 27 procent Michaela Sata.
Hichilema przewodzi United Party for National Development (UPND). Ponieważ wywodzi się z ludu Tonga ma największe poparcie w Southern Province – zamieszkanej przez ten lud. Jednak także mieszkańcy innych prowincji mogą na niego głosować. Jest stosunkowo młody – 46 lat, bogaty i wykształcony. Szczególnie młodzi wyborcy mogą poprzeć Hichilema.
Ale czy to wystarczy, aby wygrać wybory w Zambii?