Chociaż w Kenii żyje blisko 45 plemion, tylko kilka głównych grup będzie miało wpływ na wynik grudniowych wyborów, które według obserwatorów, odbędą się pod znakiem rozgrywek plemiennych i tarć etnicznych.
Obecny prezydent Kenii, Mwai Kibaki, walczy o głosy plemienia Kikuju, natomiast kandydat opozycji, Raila Odinga, jest uzależniony od głosów ludu Luo.
W dużych miastach, takich jak Nairobi czy Mombasa, gdzie głosuje ludność o zróżnicowanym pochodzeniu, sympatie plemienne nie są aż tak widoczne. Natomiast w okręgach wiejskich, gdzie dominuje ludność z jednego plemienia, kandydat odmiennego pochodzenia nie ma praktycznie szans.
(maru)