Mieszkańcy Gwinei Bissau wezmą udział w wyborach, które wyłonią prezydenta, po raz pierwszy od czasu wojskowego zamachu stanu w 2012 roku.
Faworytem wśród 13 kandydatów jest Jose Mario Vaz, były minister finansów i kandydat Afrykańskiej Partii Niepodległości Gwinei i Wysp Zielonego Przylądka (w skrócie PAIGC). Wśród jego rywali nie brakuje przedstawicieli nowego politycznego pokolenia, takich jak Paulo Gomes, były pracownik Banku Światowego i absolwent Harwardu.
Bissauczycy traktują wybory, jako szansę na zmianę w kraju, targanym wojskowymi przewrotami, gdzie duże wpływy mają narkotykowe kartele, szmuglujące przez Gwineę Bissau narkotyki, które potem trafiają do odbiorców w Europie. Latynoamerykańscy handlarze kokainą wykorzystują niestabilną sytuację polityczną oraz specyficzny układ linii brzegowej – labirynt wysepek u brzegów, gdzie łatwo dokonać przeładunku towaru. Dlatego wyborom przygląda się uważnie także społeczność międzynarodowa. W głosowaniu ma wziąć udział blisko 800 tysięcy osób uprawnionych do głosowania – liczba mieszkańców Gwinei Bissau wynosi 1,6 mln.
Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie wymaganej większości, odbędzie się druga tura, w której o fotel prezydenta będą walczyć dwaj kandydaci z najlepszym wynikiem. Poprzednie wybory w 2012 roku nie odbyły się ze względu na wojskowy zamach stanu. Te, które odbywają się teraz mają miejsce po tym, jak presję na bissauski rząd przejściowy wywarły wspólnie ONZ, USA i UE oraz zachodnioafrykański blok ECOWAS. Głosowanie jest postrzegane jako ostatnia szansa dla normalizacji stosunków politycznych i gospodarczych w Gwinei Bissau. Dotychczas żaden z wybranych prezydentów w tym kraju nie był w stanie rządzić przez całą pięcioletnią kadencję.
80% mieszkańców Gwinei Bissau czerpie swój dochód z uprawy nerkowca. Jednak są perspektywy dla tego państwa, jeśli uda się wreszcie ustabilizować sytuację polityczną w tym kraju. Gwinea Bissau posiada nie eksploatowane jeszcze złoża fosforytów, boksytów, a prawdopodobnie również złoża ropy naftowej. Ponadto jeśli uda się zaprowadzić polityczną normalność, kraj ten może otrzymać 110 milionów euro pomocy ze strony UE, które zostały zamrożone po zamachu stanu w 2011 roku.
W czasie wyborów nie przewiduje się zamieszek. Kampania przedwyborcza też przebiegła w miarę spokojnie. Vaz, pomimo uznania go faworytem wyborów, nie jest aż tak pewny wygranej. Jego notowania popsuł przede wszystkim Gomes, ale też doniesienia o sprzeniewierzenie 12,5 miliona dolarów z przyznanego przez Angolę grantu. Jest również kandydat, który ma poparcie armii – Nuno Gomes Nabian – jako jedyny cieszy się pełnym poparciem wojska.
kofi