Około 60 tysięcy Kenijczyków opuściło obozy, aby wrócić do swoich domów. Przebywali w nich od ponad 5 miesięcy, w związku z wybuchem zamieszek na tle etnicznym.
Niepokoje w Kenii wybuchły w rezultacie wyborów prezydenckich, w których wygrał dotychczasowy prezydent Mwai Kibaki, reprezentujący interesy ludu Kikuju. Po drugiej stronie barykady stanął lider opozycji, Raila Odinga, którego poparli Luo i Kalenjin. Doszło do zabójstw na tle etnicznym, w których zginęło ponad 1500 osób. Kolejne 300 tysięcy Kenijczyków musiało uciekać ze swoich domów.
Wszystko wskazuje na to, że sytuacja w Kenii uspokoiła się, zwłaszcza po utworzeniu koalicyjnego rządu, w którym Odinga został premierem. Kibaki nadal będzie prezydentem. Nowe władze przystąpiły właśnie do przeprowadzenia operacji pod nazwą „Powrót do domu”. Ma ona pomóc przymusowo wysiedlonym mieszkańcom Kenii. Nie będzie to łatwy powrót. Ci, którzy wrócili mówią, że nadal są prześladowani i żyją w ciągłym zagrożeniu.
lumi