Wprowadzenie do literatury afrykańskiej – Antropolodzy i Afrykańczycy

afryka.org Kultura Książki Wprowadzenie do literatury afrykańskiej – Antropolodzy i Afrykańczycy

Następną często pojawiającą się kwestią jest chęć czytania literatury afrykańskiej w celach antropologicznych – czyli próba stworzenia całościowego obrazu realiów tamtego świata za pomocą dostępnych nam tekstów fikcyjnych. Wydaje się, że choć, gdy czytamy literaturę z własnego kręgu kulturowego, traktujemy ją w innych kategoriach (jako sztuka, fikcja, element świata wyobrażonego), nadajemy literaturze afrykańskiej inną funkcję: jako mającą nam udostępnić całościową wiedzę o tamtejszej kulturze. Odpowiada to częstemu wyobrażaniu sobie afrykańskiej kultury jako statycznej czyli niezmiennej, folklorystycznej i „prymitywnej”.

W latach piećdziesiątych poprzedniego wieku funkcję przykładowego tekstu literatury afrykańskiej spełniała, skądinąd bardzo ciekawa, książka Amosa Tutuoli, przetłumaczona na polski w 1983 roku pod tytułem „Smakosz wina palmowego”. Ów tekst bazuje na tradycji oratury (literatury ustnej) ludu Joruba z Nigerii i prowadzi nas przez świat, w którym istnieją duchy przodków i różne duszki i upiory, żyjące zaraz obok świata żywych. Sam autor pisał dosyć specyficznym językiem angielskim (co nie do końca udaje się oddać w tłumaczeniu), gdyż ukończył jedynie parę klas szkoły podstawowej i pracował jako magazynier, co oznaczało, że tekst przesycony był różnymi błędami składniowymi i gramatycznymi. Jednakże książka zdobyła olbrzymi rozgłos w świecie zachodnim z dwóch względów. Z jednej, pozytywnej strony, jest to ciekawy i bogaty tekst, który działa na wyobraźnię. Drugi zaś powód, za który owa książka była mocno krytykowana przez innych pisarzy afrykańskich, jak chociażby przez Wole Soyinkę1, wynikał z łatwości, z jaką potwierdzała ona pewne stereotypy o Afryce i powodowała potwierdzenie wyobrażenia o afrykańskiej literaturze jako mniej rozwiniętej, raczkującej, a wręcz prymitywnej. Dla porównania warto przytoczyć przykład „Drogi bez dna” Bena Okriego, który łączy elementy jorubskiej mitologii z bardziej wyrafinowaną formą współczesnej powieści i odczytywany jest przez wielu krytyków jako przykład afrykańskiego realizmu magicznego na najwyższym światowym poziomie. Sam Wole Soyinka korzystał zaś zarówno z bogactwa tradycji jorubskiej jak i europejskiej, aby stworzyć dramaty, które łączyły w synkretyczną całość elementy dramatu afrykańskiego, jak i antycznego i szekspirowskiego.

Czytając literaturę afrykańską należy sobie zawsze zdawać sprawę z jej różnorodności, z wielości wpływów, pod którymi się znajduje i niezliczonej wielości istniejących trendów. Można czytać bajki, legendy i epiki afrykańskie, ale również powieści realistyczne w stylu europejskich dziewietnastowiecznych tekstów, książki podobne stylem i formą do zachodniego modernizmu czy postmodernizmu albo takie, które są czymś zupełnie innym i odbiegającym od naszych przyzwyczajeń literackich. Ważna jest również świadomość, że teksty afrykańskie nie są koniecznie studium antropologicznym, że autorzy afrykańscy mogą korzystać z różnorodnych motywów zaczerpniętych z tzw. „globalnej wioski” literatury oraz że pomimo różnic i podobieństw do tekstów z naszego kręgu kulturowego należy literaturę afrykańską analizować biorąc pod uwagę skomplikowane połączenia różnych wpływów i warunków ich powstania.

W tym punkcie trzeba stwierdzić, że, z powodu stosunkowo małej wiedzy na temat Afryki, łatwo jest nam znaleźć się pod wpływem stereotypów o tym kontynencie. Czytając jakikolwiek tekst często szukamy potwierdzenia we własnym doświadczeniu czy w zdobytej dotąd wiedzy. W społeczeństwach zachodnich, a także w Polsce funkcjonują zaś bardzo konkretne wyobrażenia o Afryce i jej mieszkańcach, zazwyczaj zaczerpnięte właśnie z literatury, a znacznie rzadziej z osobistej znajomości tematu. Przeważają wyobrażenia o prymitywiźmie kulturowym, o wybujałej seksualności, gwałtowności (patrz: „Jądro ciemności”), ale również stereotyp noble savage – czyli coś jakby dobrego dzikusa. Często książki o Afryce przedstawiają niewyedukowanego, słabo mówiącego czarnego bohatera (przysłowiowe „Kali jeść”), który spełnia funkcję służebną dla białego (patrz: Sienkiewicza „W pustyni i w puszczy”) i który ma niższe możliwości intelektualne.

Poza polską literaturą można również znaleźć takie współczesne przykłady powielania owych stereotypów, chociażby bardzo popularny również w Polsce biały pisarz zambijskiego pochodzenia, Wilbur Smith, który pisze w większości powieści sensacyjne, często osadzone w Afryce, bazujące w dużej mierze na dawnych wzorcach powieści o odkrywcach, w których głównymi bohaterami są silni biali mężczyźni, dzielnie zdobywający serca pięknych młodych dam, dzierżąc broń, polując na słonie i rekiny, otoczony grupką Afrykańczyków, bliżej niedookreślonych, choć czasem opisywanych z sympatią. W tego typu książkach Afrykańczycy zdają się nie posiadać własnej osobowości a raczej spełniają funkcję tła, które jest nieważne dla głównego wątku powieści, tym samym zaznacza się ideę misji cywilizacyjno-odkrywczej: dzielny biały człowiek wkracza w dzikie tereny Afryki, gdzie nia ma cywilizacji i odkrywa dla ludzkości nieznane obszary ziemi, zdobywa je i podbija.

Literatura afrykańska stwarza nam możliwość skonfrontowania owych stereotypów z opisami, które pokazują większą różnorodność charakterów, postaci i daje wgląd w aspekty kulturowe, co obala nasze łatwe wyobrażenia o Afryce i jej mieszkańcach. Świetnym przykładem takiego tekstu jest znakomita książka nigeryjskiego pisarza Chinua Achebe „Świat się rozpada” (wydana w 1958 roku, przetłumaczona i wydana w Polsce w 1989 roku), w której poznajemy małą wioskę ludu Igbo, jej sposób funkcjonowania, zwyczaje plemienia, różnorodne postacie i ich perypetie. Achebe opisuje tu pierwszy kontakt owej wioski z białym człowiekiem, jego rowerami, misjonarzami i szkołami i daje nam wgląd w to, jak przebiegał proces kolonizacyjny i z czego wynikały nieporozumienia pomiędzy tymi dwoma grupami oraz co powodowało, że niektórzy z miejscowej ludności garnęli się do nowych zwyczajów, a inni ją odrzucali. Autor opisuje pozytywne jak i negatywne aspekty zarówno dawnych afrykańskich zwyczajów, jak i nowych koncepcji i zasad wprowadzonych przez białych. Ta książka zresztą jest jedną z najważniejszych tekstów afrykańskich, czytana w większości uniwersytetów zachodnich jako wprowadzenie do literatury z tego kontynentu.

Chciałabym jeszcze zaznaczyć jeden z najbardziej rażących błędów popełnianych przy wielu dyskusjach o Afryce. Nie można i nie należy postrzegać Afryki jako monolitu. Oznacza to, że nie można mówić o Afryce jako o jednakowej całości, bez uwzględnienia niesamowitej różnorodności tego kontynentu. Zdania typu „W Afryce jest tak i tak” z gruntu rzeczy są błędne, gdyż nie wiadomo, o której Afryce mówimy. Jest to kontynent, na którym istnieje ponad 50 krajów, w którym mówi się ponad 1500 językami, gdzie żyje tysiące plemion wśród własnych zwyczajów i grup etnicznych, a trzy główne religie: islam, chrześcijaństwo w różnych formach i animizm mieszają się i uzupełniają, często tworząc specyficzne tylko dla małych obszarów zbiory wierzeń. Afryka to kontynent, który można odkrywać całe życie i nadal nie znać całych jego obszarów.
Wracając do literatury, na koniec chciałabym powiedzieć o pewnych elementach, które mogą pojawiać się w estetyce i stylistyce literatury afrykańskiej, a które bywają dla nas na tyle obce, że warto sięgnąć głebiej, aby zrozumieć, skąd się wzięły. Bardzo ważny wydaje się przede wszystkim wpływ oratury, czyli literatury ustnej, która w Europie do niedawna była uznawana za niższą formę twórczości, z powodu łączenia jej z kulturą ludową i wyniesieniem na piedestał słowa pisanego. Oratura afrykańska, do której jest stosunkowo mały dostęp w Polsce, z oczywistych trudności tłumaczeniowych i braku możliwości obejrzenia prawdziwej sytuacji performance'u, łaczy w sobie bardzo wiele elementów: od tańca, poprzez śpiew, muzykę, elementy dramatyczne i narracyjne. Echa tych wpływów czasem można znaleźć w powieściach i tekstach afrykańskich, szczególnie w dramatach, ale również w epikach afrykańskich, bajkach i legendach. Warto zdać sobie sprawę,
że oratura ma bardzo bogatą tradycję w Afryce i w wielu miejscach jest mocno skodyfikowana, jak chociażby u zachodnio-afrykańskich griotów, piewców i poetów, którzy często znają na pamięć skomplikowane teksty, opisujące całą historię i mitologię swojego plemienia.

Powieść zaś, jako gatunek literacki, jest importem z Europy, co nie znaczy, że afrykańska literatura jest prostym powieleniem zachodnich wzorców. Już teraz można powiedzieć, że to, co się dzieje z powieścią w Afryce, jest rozszerzeniem jej dotychczasowego charakteru o zupełnie nowe elementy, które wzbogacają i uzupełniają literaturę światową i że warto śledzić jej rozwój, aby znać niektóre z najciekawszych tekstów ostatnich lat.

Życzę miłego czytania.

Miłosława Stępień

Zobacz poprzednią część Wprowadzenia. 

 Dokument bez tytułu