Wielka Brytania deportowała obywatelkę Ghany, pomimo jej bardzo złego stanu zdrowia. Według urzędu imigracyjnego wiza w paszporcie Ghanijki straciła ważność, a to że cierpi na nowotwór nie jest odpowiednim uzasadnieniem do przedłużenia pobytu na Wyspach.
Ama Sumani już od roku była pacjentką szpitala w Cardiff, gdzie regularnie poddawała się dializie. Placówkę, w której była leczona opuściła na wózku w towarzystwie pięciu urzędników, którzy przewieźli ją na lotnisko Heathrow w Londynie. Stamtąd poleciała do Ghany.
Sumani powinna przejść przeszczep szpiku kostnego, ale ponieważ nie była ubezpieczona, lekarze mogli tylko podtrzymywać ją przy życiu. Ze względu na kłopoty z nerkami, niezbędne stały się też dializy. Nie wiadomo czy będzie im poddana w Ghanie, bo tylko dwa szpitale, w Akrze i Kumasi, dysponują sprzętem do ich przeprowadzania. Pomimo to, urzędnicy uznali, że jest w stanie pozwalającym na jej deportację.
Sumani przyjechała do Wielkiej Brytanii w 2003 roku. Przebywała legalnie w tym kraju, tylko na krótko wyjeżdżając do Ghany w związku z śmiercią jej męża. Kiedy wróciła okazało się, że może przebywać na Wyspach warunkowo. W 2006 roku trafiła po raz pierwszy do szpitala.
Trudno ocenić zasadność decyzji brytyjskich władz. Z jednej strony sprzeciw może budzić potraktowanie Sumani. Z drugiej, wszyscy powinni być równi wobec prawa. I chyba tą zasadą kierował się urząd imigracyjny.
(ostro)