Para obserwująca wieloryby ze swojego jachtu w okolicach Kapsztadu cudem uszła z życiem, gdy dziesięciometrowy waleń przypadkowo uderzył w ich żaglówkę.
Państwo Werner, którzy wybrali się specjalnie na wycieczkę w okolice, gdzie pływają walenie, wyłączyli silnik w swoim jachcie i czekali na pojawienie się któregoś z nich. Pewnie dlatego wieloryb biskajski południowy, który jest znany ze słabego wzroku i z tego że przy nawigacji posługuje się prawie wyłącznie słuchem, nie zauważył łodzi i na chwilę przed zanurzeniem, uderzył w jej maszt .
“Nadal lubię wieloryby” – przyznała pechowa turystka po wypadku, który mógł skończyć się tragicznie. „Znaleźliśmy się po prostu w złym momencie i w nieodpowiednim miejscu”.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, a łódź została tylko trochę uszkodzona i na silniku udało jej się dotrzeć do portu.
maru