Miniony rok dostarczył politologom wiele cennego materiału do opisu demokratyzacji w Afryce. Badacze akademiccy i publicyści podjęli debatę, na ile procesy geopolityczne zachodzące w państwach Maghrebu są w stanie oddziaływać na wieloetniczne kraje położone na południe od Sahary. Niestety, ale w rozważaniach tych zniknął zupełnie głos samych Afrykanów. Niedawno na polskim rynku wydawniczym ukazała się praca, która wychodzi poza utarte schematy myślenia politologów o Afryce. „Demokratyzacja w Afryce Subsaharyjskiej. Perspektywa zachodnioafrykańskiej myśli politycznej” (Wyd. ASPRA-JR, Warszawa 2013) Krzysztofa Trzcińskiego to książka ważna, warta polecenia osobom ciekawym „african solution for african problems”.
„Demokratyzacja w Afryce Subsaharyjskiej” jest pracą dokonującą analizy zachodnioafrykańskiej myśli politycznej w sposób pionierski. Autor, politolog i afrykanista z Uniwersytetu Warszawskiego przedstawia debatę nad kondycją państwa w Afryce, toczoną współcześnie, tj. po 1989 roku. Autor przedmiotem analizy uczynił spuściznę pięciu afrykańskich myślicieli: Ifenyiego A. Menkitiego, Kwasiego Wiredu, Kwamego Gyekyego, Claude`a Akego i George`a M. Carewa. Warto podkreślić, że w Polsce nigdy nie ukazała się praca żadnego z tych filozofów, z wyjątkiem niewielkiego artykułu Akego poświęconego globalizacji w zbiorze pod redakcją Pawła Śpiewaka, wydanego niespełna dekadę temu.
Większość osób zainteresowanych przemianami Afryki jest przyzwyczajonych, że do opisów procesów zachodzących w „subsaharyjskim laboratorium ustrojowym” trzeba stosować narzędzia teoretyczne powstałe poza tym kontynentem, albo – zwyczajem badaczy starszego pokolenia – cytować fragmenty przemówień Juliusa Nyerere, Leopolda Senghora, czy Kwame Nkrumaha. Krzysztof Trzciński w sposób jednoznaczny pokazuje, że w takim stylu rozumowania tkwi błąd, zakorzeniony głęboko w europocentryzmie, a czasem także w pobłażliwym stosunku do humanistyki pozaeuropejskiej. Podkreślić należy, że autor nie omawia poglądów filozofów, a nie zawodowych polityków, jak to czyniono wcześniej. Czytelnik uzyskuje dzięki temu szansę poznania percepcji porządku ustrojowego według intelektualistów, którzy nie byli bezpośrednio zaangażowani w budowę, czy obronę danych reżimów.
W poglądach Wiredu, Gyekyego, Akego i Carewa pojawia się – marginalizowany często przez badaczy ze świata Globalnej Północy – decydujący wpływ czynnika etnicznego na debatę ustrojową i możliwy do wypracowania model współrządzenia (power-sharing). To nowoczesne ujęcie, zrywające z pokutującymi w polskim dyskursie akademickim tendencjami do nadinterpretowania nacjonalizmów i trybalizmów. Autor pisze o etniczności jako o zjawisku negocjowanym społecznie, traktuje je jako proces, a nie jako rzeczywistość zastaną. Co ważne, Trzciński zestawia nie tylko modele konceptualne autorstwa Afrykanów. Podejmuje także trud porównania ich z wnioskami badaczy ze „Starego Świata” (np. W. Arthura Lewisa i Arenda Lijpharta), a także oceny, na ile analizy te są możliwe do operacjonalizacji na południe od Sahary. Jego praca łączy zatem analizę dyskursu normatywnej teorii politycznej z analizą działania wybranych instytucji i programów politycznych.
„Demokratyzacja w Afryce Subsaharyjskiej” zachwyca szerokim spektrum poruszanych tematów. Autor w sposób komparatystyczny omawia postrzeganie przez afrykańskich badaczy pojęć takich jak: etniczność, decentralizacja, federalizm etniczny, sprawiedliwość, konsensus społeczny, przemiany legitymizacji władzy, kryzys i rozpad państwa etc. Krzysztof Trzciński sięga po przykłady z historii Etiopii, Komorów, Burundi, czy RPA. Na marginesie rozważań pojawiają się także nawiązania do dziejów najnowszych innych krajów i regionów.
Warszawski politolog do analizy wybrał poglądy pięciu intelektualistów, socjalizowanych akademicko na amerykańskich i europejskich uniwersytetach, osób nie kryjących wiary w demokrację. Nawet jeśli podważają oni przeszczepianie do Afryki rozwiązań charakterystycznych dla „klasycznej” demokracji większościowej, to i tak nie trudno zauważyć, że w ich pracach wszechobecne jest przekonanie o konieczności implementacji wartości demokratycznych na Czarny Ląd. Krzysztof Trzciński przy wyborze źródeł kierował się zasięgiem publikacji i spójnością piśmiennictwa. Żałować można, że w zestawieniu brak „czarnej owcy”, postaci, która podważyłaby fetysz demokratyzacji jako panaceum na bolączki społeczne. Szkoda także, że do opisu demokratyzacji w Afryce wybrano jedynie humanistów z byłych kolonii brytyjskich związanych z krajami położonymi nad Zatoką Gwinejską. Spojrzenie afrykańskich politologów dorastających w realiach Françafrique mogłoby wnieść inny głos w debacie nad kondycją sfery publicznej i politycznej w Afryce Zachodniej.
Książka jest warta polecenia głównie politologom, afrykanistom i socjologom. Z pewnością wejdzie ona do kanonu polskich syntez z obszaru humanistyki pozaeuropejskiej.
dr Błażej Popławski