„Steve (Biko) zginął, a ja byłem odizolowany w areszcie, i nic nie wiedziałem. Dopiero po kilku dniach, przypadkiem zobaczyłem nagłówek w gazecie: <<Jego śmierć pozostawia w nas chłód>>. Pamiętam szok i przejmujący ból, jaki wtedy poczułem.” To początek wspomnień profesora Barney’a Pityany, poświęconych zamordowaniu przez południowoafrykańską policję w 1977 roku Stephena Bantu Biko.
Razem przewodzili południowoafrykańskiemu studenckiemu ruchowi “Czarnej świadomości” (Black Consciousness), działającemu na przełomie lat 60 i 70-tych i opowiadającemu się przeciw polityce apartheidu . Mieszkający teraz w Dublinie Pityana wspomina, jak zabicie Biko doprowadziło RPA na skraj rewolucji. Było to więcej niż utrata człowieka, który był ukochanym głosem ludu. Południowa Afryka straciła bardzo młodego intelektualnego giganta. Kogoś, kto miał wprost nadzwyczajne podejście i sympatię do ludzi, kto mógł niezwykle dużo zdziałać. To wszystko zostało stracone wraz z jego śmiercią w więzieniu w Pretorii.
„Mogli myśleć, że mordując Steve’a, zabiją wszystko, co sobą reprezentował i o co walczył. Ale jednej rzeczy nie przewidzieli. Że Steve stworzył coś trwałego, co zaczęło żyć jeszcze potężniej po jego śmierci i co nie mogło być łatwo zniszczone. Zabili człowieka, ale nie zabili idei, którą on zaczepił i która nadal żyła w innych.” – wspomina Pityana.
W ubiegłym roku, w 30. rocznicę śmierci Biko, w RPA zorganizowano szereg uroczystości – zarówno kulturalnych, jak i historycznych i typowo rocznicowych. W Johannesburgu można było oglądac serię filmów o ruchach studenckich lat siedemdziesiątych i o samym Biko. Widownia składała się z mieszaniny uczniów, studentów i młodych mężczyzn, którzy przyszli dowiedzieć się więcej o swoim idolu. „Jest jednym z moich bohaterów” – mówił Thato Loeto, który specjalnie pokonał setki kilometrów z północnego wybrzeża, żeby uczestniczyć w uroczystościach. „Większość z naszych rodziców nie doceniało swojej siły. On [Biko] nauczył Afrykańczyków wiary w siebie i swoją siłę. Wiary we własną wartość i prawo do decydowania o sobie.
Biko był torturowany i ostatecznie zabity w osnutej złą sławą celi 619, w prowincjonalnym więzieniu w Walmer, na przedmieściach Porth Elizabeth, nadmorskim kurorcie dla białe klasy średniej w RPA. Większość z policjantów, która brała udział w torturach, już nie żyje. Nadal też nie udało się zrekonstruować przebiegu policyjnego morderstwa.
Na jednej ze starych kronik filmowych można zobaczyć Biko, jak przemawia: „W społeczeństwie nie powinno być większości czy mniejszości. Powinni być po prostu ludzie.”
Mija ponad 30 lat od śmierci jednego z większych afrykańskich wizjonerów. A ciągle wydaje się, mimo zniesienia apartheidu, że te jego proste słowa i humanistyczna filozofia, pozostają niezrozumiałe. Zarówno dla czarnych, jak i białych mieszkańców RPA.
(maru, za@play)