18 lipca przed stołecznym sądem ma ruszyć niejawny proces Kameruńczyka Simona M., oskarżonego o zakażenie wirusem HIV kilkunastu kobiet. Grozi mu do 3 lat więzienia.
Akt oskarżenia trafił do sądu pod koniec 2007 r. Simonowi M. postawiono w sumie 13 zarzutów – 11 dotyczy zakażenia kobiet wirusem, jeden – narażenia kobiety na taką chorobę, a jeden – posiadania bez pozwolenia białej broni. Sprawy dwóch kolejnych kobiet wyłączono do odrębnego rozpatrzenia – obie są za granicą.
Gdy M. zatrzymano i aresztowano, ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zdecydował – ze względu na "ważny interes społeczny" – o upublicznieniu jego wizerunku i danych osobowych.Sam Kameruńczyk po zatrzymaniu twierdził, że nie zdawał sobie sprawy, że jest chory i że w 1999 r. przechodził badania, które nie wykazały, iż jest nosicielem wirusa HIV. Z ustaleń policji wynika jednak, że o chorobie informowały go m.in. zakażone kobiety.Z materiału dowodowego wynika, że ofiarami M. padały młode kobiety (20-25 lat). Niektóre z nich mówiły, że działał z premedytacją i oskarżał je o rasizm, gdy chciały się zabezpieczać.Simon M. przedstawiał się jako uchodźca polityczny z Kamerunu, poeta, pisarz i dziennikarz. Przyjechał do Polski w 1999 r. Rodzinny kraj miał opuścić z powodu jednego z artykułów, ujawniającego skandal korupcyjny. Najpierw ubiegał się o azyl w Ghanie, gdzie otrzymał status uchodźcy politycznego w 1998 r. "Rzeczpospolita" ujawniła, że mężczyzna sfałszował swą biografię, by uzyskać status uchodźcy.