Coraz więcej czarnych Afrykanów ucieka z Libii. Wraz z nimi docierają kolejne informacje o rasistowskich atakach dokonywanych przez Libijczyków walczących z Muammarem Kadafim. Przeciwnicy Kadafiego są przekonani, że czarni Afrykanie służą w armii najemników libijskiego dyktatora. Tymczasem zdecydowana większość z afrykańskich imigrantów z Kadafim i walką w szeregach wojsk przywódcy Libii nie ma nic wspólnego.
W Libii wciąż ukrywają się setki tysięcy czarnych Afrykanów, którzy złapani w libijską pułapkę, próbują się teraz z niej wydostać. Ich sytuację, która i tak była trudna, jeszcze w czasach panowania Kadafiego, z racji rasistowskiej dyskryminacji w tym kraju wobec osób z Afryki na południe od Sahary, pogorszył fakt zaciągnięcia afrykańskich najemników przez Kadafiego, który nie ma zaufania do libijskiej armii, opuszczającej go w godzinie największej próby. Jednak stanowią oni zaledwie niewielką część wszystkich czarnych Afrykanów przebywających w Libii. Większość przybyszów z obszaru na południe od Sahary przyjechała do tego kraju w poszukiwaniu pracy, bądź w drodze do Europy. Mimo tego są atakowani przez Libijczyków walczących z Kadafim.
Afrykanie nie mają szans na pomoc w opuszczeniu Libii, którą otrzymali obcokrajowcy, będący obywatelami zamożniejszych państw zachodnich i arabskich. Dlatego podejmują próby wydostania się z libijskiego terytorium, np. płacą za przemyt do Egiptu w samochodzie chłodni. Ci, którzy mają mniej szczęścia starają się nie opuszczać domów, w których ukrywają się w nadziei na to, że ich nikt nie znajdzie.
Afrykanie, którzy przekraczają granicę, opowiadają o ciągłych zatrzymaniach i rabunkach. Grupa Erytrejczyków w drodze do Tunezji była zatrzymywana 20 razy i pozbawiona wszystkiego, co posiadała. Inna grupa, złożona z Ghańczyków, opowiada o gangach młodych Libijczyków, grożących im śmiercią, dokonujących rewizji osobistej i często zatrzymujących ich po drodze. Czadyjski imigrant doświadczył koszmaru przemocy w Trypolisie, od kiedy również w stolicy doszło do starć. Roland Omokpia, 30-letni elektryk z Nigerii musiał porzucić swój warsztat, bo groziła mu śmierć, z racji uznania wszystkich czarnych Afrykanów za najemników Kadafiego. Z kolei obywatele Ghany, którym udało się uciec do Egiptu zostali zmuszeni do przebrania się za najemników, a sfabrykowane w ten sposób zdjęcia zostały umieszczone przez przeciwników libijskiego dyktatora, w mediach społecznościowych. Przerażeni Afrykanie próbują też uciec do Nigru, kierując się na południe.
Dopiero teraz, w Benghazi, nowa administracja po przejęciu kontroli, zaczęła myśleć o stworzeniu specjalnego obozu dla czarnych Afrykanów. Rządy krajów, z których pochodzą, z wyjątkiem Czadu nie zabrały nawet głosu w ich obronie, przed oskarżeniami o służbę dla Kadafiego.
Libia, podobnie jak inne kraje Afryki Północnej, ma problemy z rasizmem wobec czarnych Afrykanów. Są oni tam traktowani najgorzej i sytuowani na najniższym szczeblu drabiny społecznej. Wykonują najcięższe pracy, doświadczając bez względu na to, czy rządzi Kadafi, czy nowe siły, które walczą z tym dyktatorem, dyskryminacji.
mm