“Do Francji przyjechałem, żeby zobaczyć się ze moim ojcem, który już tu mieszkał i którego dawno nie widziałem. On także marzył o przyjeździe do Europy, gdzie spełniają się sny.” O swoim pobycie w Belgii opowiedział mi Jean Paul Kwouam Kenmeugne Djemcheyom z Kamerunu.
Pierwsze wrażenie jakie miałem po przyjeździe do Francji to zdziwienie: jakże różniła się ona od Afryki! Już na samym początku zauważyłem, że wszystko jest legalne. Dużo policyjnych kontroli… Wszystko uległo zmianie, kiedy przeniosłem się do Belgii. Atmosfera w tym kraju wydaje mi się być bardziej przyjazna, a życie prostsze.
To w Belgii chcę zamieszkać na stałe i ułożyć sobie życie. Obecnie pomagam swojemu przyjacielowi w prowadzeniu kawiarni. Więc albo jestem w domu, albo w pracy. Bardzo lubię to zajęcie. Każdego dnia spotykam w kawiarni wielu Kameruńczyków. Razem spędzamy czas i dzielimy się troskami życia codziennego.
Lubię Belgów. Są sympatycznymi ludźmi. Potrafią też słuchać. Są bardzo pomocni i zawsze mogłem na nich liczyć w najtrudniejszych momentach, zwłaszcza na początku mojego pobytu w tym kraju, kiedy nie miałem tu jeszcze nikogo i było mi bardzo ciężko.
Właściwie wszystko mi się podoba. Życie jest takie proste a Belgia piękna. Możesz pracować, kupić sobie samochód, dom, spełnić swoje marzenia! To wcale nie jest takie oczywiste w Afryce. Dlaczego? W Europie o wiele łatwiej jest znaleźć pracę, w Afryce trzeba przejść przez jakieś siedem osób, aby dostać tę szansę. Mówię w swoim imieniu. Nie wiem czy wszyscy Afrykańczycy tak myślą. Każdy ma swój sposób myślenia.
Tutaj czuję się dobrze, nie miałem żadnych problemów z dostosowaniem się, zwłaszcza, że znałem język francuski. To z Belgią wiążę moją przyszłość.
Od czasy przyjazdu do Europy nie byłem jeszcze w Kamerunie. Oczywiście planuję tam wrócić, ale tylko na chwilę.
Rozmawiała Catherine Kasima Kanda