W Białymstoku dalej biją

afryka.org Bez kategorii W Białymstoku dalej biją

Przeczytane w gazeta.pl. Ciąg dalszy sprawy z Białegostoku.

Selamawit pochodzi z Etiopii, jest śliczna, drobniutka i teoretycznie mężczyźni powinni padać przed nią plackiem. Zamiast tego krzyczeli za nią “white power” i polskie wulgarne wyzwiska. Opowiadała nam, jak dwa razy próbowano zrzucić ją z roweru, którym jeździła na zajęcia. A jeździła po to, żeby nie chodzić sama przez park. Wieczorami wcale nie wychodziła z domu. Podobne problemy mieli studiujący w Białymstoku Skandynawowie z azjatyckimi korzeniami – pod koniec ubiegłego roku złamano jednemu z nich nogę. Wyjechał do Norwegii i nigdy nie wrócił. Selamawit już wiosną liczyła się z tym, że pójdzie w jego ślady, podobnie jej kolega Kok. Dziewczyna rozmawiała ze znajomymi z innych miast i dowiedziała się, że nie wszędzie jest tak jak w Białymstoku. Zdecydowała się. Na trzeci rok przeniosła się do uczelni medycznej w innej części Polski.

– Oczywiście informujemy o zagrożeniach, które dotyczą każdego większego miasta – mówi Adam Kiełpiński, opiekun anglojęzycznych studentów. – Staramy się nie przedstawić Białegostoku jako miasta ksenofobicznego, ja zresztą też go tak nie postrzegam, choć nie jestem rodowitym białostoczaninem, mieszkam tu od kilku lat.

Ale najlepszy jest ten cytat Kiełpińskiego:

Wydaje mi się, że przyczyną przykrych zdarzeń, które dotknęły naszych studentów, była korelacja paru czynników. Przede wszystkim fakt, że młodzi ludzie reagują nerwowo wobec wszelkich nowości. To nie tylko niechęć na tle rasowym – nasi studenci także o jasnej karnacji obrywali, bo mówili w innym niż polski języku. Powinniśmy te skandaliczne chuligańskie wybryki eliminować z życia, a władze miasta i regionu powinny pomyśleć o edukowaniu w duchu wielokulturowości i tolerancji.

 Dokument bez tytułu