Jeśli prezydent USA Barack Obama chciałby się wybrać do Afryki z sentymentalną wizytą wybrałby Kenię, skąd pochodził jego ojciec. Wybrał Ghanę (dokąd przylatuje w piątek wieczorem – PAP), ponieważ kraj ten po “cichu i skromnie, ale też heroicznie” zmienia oblicze Afryki – pisze “New York Times” wokalista U2 i filantrop Bono.
Podkreśla on, że Kenia pomimo sowiego piękna zmaga się z korupcją i polityczną niestabilnością. Ghana natomiast jest dobrze zarządzana, po niedawnych wyborach przejęcie władzy nastąpiło tam w sposób pokojowy, a gospodarka rozwijała się dobrze nawet zanim kilka lat temu odkryto złoża ropy. Bono przekonuje, że Ghana stabilnie zmierza do osiągnięcia oenzeowskich tzw. celów milenijnych i obecnie jest jednym z niewielu krajów afrykańskich, które mogą je zrealizować przed rokiem 2015.
“Nie dostałem kopii prezydenckiego przemówienia w Ghanie, ale wydaje się całkiem jasne, że skupi się on na problemach, które trapią kontynent, ale również na możliwościach związanych z jego rozwojem” – pisze wokalista. Jeśli tak się stanie największą radość wywoła to wśród rosnącej afrykańskiej klasy średniej, która ma dość zależności i wysłuchiwania “pieśni o swoim wspaniałym kontynencie w minorowym tonacji”. Jego zdaniem jednym z największych wyzwań prze kontynentem afrykańskim będzie walka z korupcją. Bono przypomina, że Obama planuje wrócić do Afryki na mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2010 w RPA. Do tego czasu może ułatwić wprowadzenie tam zmian. W 2010 roku wygasa wiele zagranicznych obietnic, niektóre z powodu czasu, inne z powodu zaniedbań. Potrzebne są nowe zobowiązania podjęte zarówno przez zwyczajnych jak i nietypowych partnerów z G8 i G20. Jeśli więcej krajów afrykańskich, nie tylko Ghana, ma spełnić cele milenijne będą potrzebowały mądrych partnerów w biznesie i rozwoju – przekonuje artysta.
PAP, gazeta.pl