Mistrzostwa Świata do lat 20 wkraczają w najważniejszą fazę. Już za chwilę wyłoniony zostanie komplet ćwierćfinalistów. Wśród nich jest Ghana, która z każdym meczem coraz bardziej zasługuje na miano „czarnego konia” turnieju.
Do Egiptu przyjechało 5 zespołów z Afryki. Tradycyjnie największe nadzieje wiązano z Nigerią. Niezwykle utalentowana młodzież, po raz kolejny miała zapewnić miejsce w pierwszej czwórce. Tak się jednak prawdopodobnie nie stanie. Samson Siasia nie trafił z formą u swoich podopiecznych i po dwóch porażkach, może już tylko liczyć na łut szczęścia. Honoru Afryki nie obroni również Kamerun, który w ostatnim spotkaniu został rozgromiony przez Niemcy, 1- 4. Gospodarze po cichu liczą na sukces Egiptu, ale i w tym przypadku nie mamy do czynienia z wielką formą. Wygrana z Trynidadem i Tobago oraz porażka z Paragwajem, odzwierciedlają faktyczny potencjał Faraonów.
Jest jednak jedna drużyna, która jeszcze się na tych mistrzostwach nie potknęła. Gra pięknie, z polotem i miażdży kolejnych rywali. Jeszcze niedawno nikt o nich głośno nie mówił. Mieli zagrać poprawnie i szybko opuścić Egipt. Teraz są stawiani w jednym rzędzie z Brazylią i Hiszpanią.
Ghana przyjechała do Egiptu, jako jedna z wielu. Mówiono o niej głównie w kontekście Ransforda Osei, który miał zostać jedną z gwiazd turnieju. Póki co, 20-letni napastnik jest w cieniu fanatycznie grających kolegów z zespołu.
Meczem z Anglią, Czarne Gwiazdy zwróciły na siebie uwagę lokalnych obserwatorów. Przybysze z Wysp Brytyjskich tylko momentami przedostawali się na stronę przeciwnika. Zdecydowanie częściej przy piłce byli Ghańczycy. Co ciekawe, najlepiej wychodziła im organizacja gry. Andre Ayew i spółka, prezentowali bardzo dorosłą piłkę. Kiedy prawy pomocnik Ghany przechodził środkową linię, pod polem karnym przeciwnika był już prawy obrońca, który próbował dośrodkowywać w szesnastkę rywala. Tam potężnie zbudowani napastnicy z łatwością wygrywali pojedynki główkowe. Najbardziej we znaki angielskim obrońcom, dawał się Dominic Aidiyiah. Właśnie po wrzutce z prawego narożnika, strzelił on jedną bramkę. Ostatecznie Ghana rozgromiła Anglię 4-0.
Po tym meczu, eksperci podkreślają fantastyczne przygotowanie fizyczne Ghańczyków. Ich siłą nie są już tylko pojedynki sprinterskie. Czarne Gwiazdy są piekielnie mocno zbudowani. Każdy z reprezentantów posiada godną podziwu muskulaturę. Jeśli mielibyśmy do tego dodać umiejętności techniczne, to mamy materiał na drużynę, która już w niedalekiej przyszłości może zagrozić wielkim w dorosłej piłce.
Póki co, Ghana z kompletem zwycięstw prowadzi w grupie D.
Mb