Delegacja tzw. „Starszyzny”, z Desmondem Tutu na czele, wezwała do natcyhmiastowego zawieszenia broni w Dar Furze. Jednocześnie zaapelowała do wspólnoty międzynarodowej o jak najszybsze przysłanie połącoznych sił pokojowych ONZ i Unii Afrykańskiej.
Grupę „Starszyzny” powołano w tym roku, przy okazji obchodów urodzin Nelsona Mandeli. Wśród jej członków znaleźli się m.in. Tutu i Jimmy Carter. Celem grupy jest podejmowanie działań na rzecz pokoju. Z okazji swojej pierwszej wizyty, której celem był Dar Fur, głos w imieniu grupy zabrał Tutu. Jego przesłanie jest jasne. Sytuacja w Sudanie wymaga natychmiastowej interwencji i zawieszenia broni.
Tutu podkreślił też potrzebę pomocy w przygotowaniu do wyjazdu misji pokojowej do Dar Furu. Jak zauważył, ma ona wciąż problemy logistyczne i sprzętowe. A bez ich rozwiązania nie będzie skuteczna. Starszyzna prosi również strony konfliktu, aby zaprzestały walki i usiadły do negocjacji pokojowych.
W wyjeździe do zachodniego Sudanu udział wzięli nie tylko Tutu i Carter, ale także żona Mandeli, Graca Machel oraz Lakhdar Brahimi, były przedstawiciel ONZ w Iraku. Podczas 4-dniowej wizyty spotkali się z sudańskim prezydentem, Omarem al-Bashirem, przedstawicielami rządu i opozycji oraz organizacji humanitarnych. Delegacja „Starszyzny” odwiedziła również obozy darfurskich uchodźców.
(ostro)