Lider partii tunezyjskich islamistów, Rachid Ghanouchi, której funkcjonowanie było niemożliwe pod rządami wygnanego w czasie ostatnich zamieszek prezydenta Ben Alego, odrzuca zarzuty, że zostanie kimś w rodzaju Homeiniego.
Ghanouchi wrócił właśnie po dwudziestu latach spędzonych na emigracji. Nie chce być jednak porównywany do ojca rewolucji islamskiej w Iranie. Uważa swoje poglądy za umiarkowane, i podkreśla że jego ruch polityczny, Ennahdha dąży do wzmocnienia praw kobiet.
Pojawienie się Ghanouchiego nastąpiło dwa tygodnie temu. Chociaż oficjalnie zakaz jego wjazdu nie został zniesiony, to obecna administracja rządowa toleruje obecność opozycjonisty.
Istnieją uzasadnione obawy, że władzę po Ben Alim w Tunezji, a w Egipcie – jeśli ustąpi egipski prezydent Hosni Mubarak – przejmą islamiści.
wuzet