Tsvangirai nie zrezygnuje

afryka.org Wiadomości Tsvangirai nie zrezygnuje

Zimbabweańska opozycja znalazła się w bardzo trudnym położeniu po wyjeździe z kraju jej lidera Morgana Tsvangirai’a. Sam Tsvangirai zrozumiał, że jest potrzebny na miejscu i zapowiada swój powrót.

„Wezmę udział w drugiej turze wyborów” – mówi lider opozycyjnego Movement for the Democratic Change (MDC). Podczas swojego wystąpienia w RPA stwierdził też, że jego zwolennicy poczują się oszukani i zdradzeni, jeśli nie pojawi się w Zimbabwe. Jednocześnie Tsvangirai postawił warunki, bez których nie ma mowy o uczciwej drugiej turze. Są wśród nich następujące postulaty” porzucenie przemocy jako metody walki z opozycją, niczym nieograniczona swoboda działania dla międzynarodowych obserwatorów, zmiany w komisji wyborczej, nieograniczony dostęp do mediów i wreszcie przysłanie przez Southern African Development Community (SADC – organizacja skupiająca kraje Afryki Południowej) sił pokojowych.

Warunki postawione przez Tsvangirai’a trafiły do SADC. Lider opozycji ma nadzieję, że chociaż tym razem południowoafrykańscy przywódcy nie zachowają się wstrzemięźliwie i zrobią coś w sprawie rozwiązania kryzysu politycznego w Zimbabwe.

Tymczasem w ojczyźnie Tsavangirai’a rośnie fala przemocy. Jej ofiarą są działacze opozycji, prześladowani przez członków partii urzędującego od 28 lat prezydenta, Roberta Mugabe. Mugabe, który przegrał z Tsvangirai’em (czym był zresztą zaskoczony) w wyborach z 29 marca, teraz próbuje zrobić wszystko, aby wpłynąć na odwrócenie niekorzystnych wyników głosowania. Stąd najpierw komisja wyborcza, która jest pod kontrolą Mugabe zwlekała z ogłoszeniem wyborczych rezultatów i jak można było się spodziewać, oficjalne rezultaty dały kilkuprocentowy margines przewagi dla Tsvangirai’a (prawie 48% wobec ponad 42% dla Mugabe). A ponieważ lider MDC nie zdobył wymaganej większości głosów (ponad połowy), to według prawa musi odbyć się druga tura. Jednak może się to stać nawet za rok. Póki co Mugabe rozprawia się ze swoimi oponentami, zaś Tsvangirai wraca do Zimbabwe. Przynajmniej tak zapowiada.

ostro

 Dokument bez tytułu