Trudny powrót do Sudanu

afryka.org Wiadomości Trudny powrót do Sudanu

38-letnia Josephine Moyo w styczniu 2008 roku wróciła do swojej wioski w Południowym Sudanie, po ponad 10-letnim okresie życia jako uchodźca w sąsiedniej Ugandzie. Opowiada o trudnościach w adaptacji do nowej rzeczywistości:

„Jestem szczęśliwa, że wróciłam do domu, ale wiem, że wiąże się to z wielkimi wyzwaniami. Największym problemem jest brak żywności. Była na wygnaniu przez 10 lat, dwójka moich dzieci została zabita przez rebeliantów LRA (Lord’s Resistance Army), a ja z mężem zostaliśmy ciężko ranni. Nasz wioska została spalona – nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy uciekać na druga stronę granicy, do Ugandy.

Życie w Ugandzie też nie było łatwe – dostawaliśmy jedzenie z programów żywnościowych, ale nie mieliśmy swojego domu. Wojna co prawda skończyła się parę lat temu, ale czekaliśmy z powrotem, żeby zobaczyć, jak ułożą się sprawy.

Najtrudniej jest nam zdobyć jedzenie – zasialiśmy trochę zboża, ale trudno jest cokolwiek uprawiać na polach, które stały odłogiem tyle lat. Całkiem długo zajęło nam też zbudowanie chat na miejscu wioski zburzonej 10 lat temu. Niestety nie mamy wystarczającej ilości ziarna, ani odpowiednich narzędzi, żeby zacząć normalnie uprawiać ziemię i żeby móc z tej uprawy wyżywić całą rodzinę. Na początku dostaliśmy racje żywnościowe z pomocy ONZ, ale one już dawno się skończyły.

Jest nas 20 osób – nasze dzieci, dzieci mojej szwagierki, która zginęła podczas wojny, dzieci brata, który też zginął i dalsza rodzina. Jestem pewna, że nie starczy dla nas wszystkich jedzenia.

Jak zamierzamy przeżyć? Będziemy starać się zbierać rośliny i owoce, będziemy tez sprzedawać węgiel drzewny i drewno na opał przy drodze – ciężarówki często się zatrzymują i kupują trochę od rolników, ale nie jest to dobry zarobek. W okolicy brakuje wielu rzeczy – nie ma nawet lekarza, ani szkoły. Ale najbardziej brakuje nam jedzenia.”

maru za IRIN

 Dokument bez tytułu