Togo i ludzie

afryka.org Czytelnia Poznaj Afrykę! Togo i ludzie

Wysiadając z samolotu w Lomé, Togo wita nas wilgotnym i dość ciężkim powietrzem. Wiatr zapowiada coś …. zdecydowanie niezwykłego. Lotnisko zdecydowanie rozczarowuje. Szczerze mówiąc, za bardzo nie wiedziałam, czego się spodziewać po Togo, kraju znanego mi z Konwencji w Lomé i … to chyba tyle.*

Zupełnie nie wiedziałam, na co się przygotować ani czego oczekiwać. Ale na pewno bardzo sie cieszyłam, pierwszy raz dwa lata w Afryce! To już nie 2 miesiące czy 3 tygodnie, to 2 lata! I już teraz po powrocie wiem na pewno, iż się nie zawiodłam. Togo było piękne.

Togo to kraj pięknych ludzi, wszechobecnej muzyki i cudownej zieleni. To kraj, gdzie nie trzeba jeździć zamkniętym samochodem czy gdzie nie można wchodzić do lokalnych barów, ze względów bezpieczeństwa. Togo to muzyka – zawsze i wszędzie. Togo to wspaniali ludzie, życzliwi i uśmiechnięci. Togo to przede wszystkim ci ludzie, którzy mimo całej zagmatwanej i trudnej sytuacji społecznej, politycznej i ekonomicznej wstają codziennie rano z uśmiechem i idą do pracy lub tej pracy szukać. Aby jeść, aby przetrwać, aby coś robić. Bo nie robienie nic, jest nieciekawe!

Przez te dwa lata tak wiele osób poznałam, z tyloma osobami rozmawiałam, tak wiele prawdopodobnie zapomniałam, ale to dzięki nim, Togijczykom, do Togo będę wracać. Myślami oraz fizycznie, mam nadzieję jak najczęściej!

Pierwszy był pan odźwierny w hotelu. Od razu pierwszego dnia spytał się, czy może być moim przyjacielem. Zgodziłam się, nie wypadało przecież powiedzieć NIE. I codziennie rano, witał mnie pięknym uśmiechem i cudownym „Ca va”. Jak już sie przeprowadziłam do własnego domu to dzwonił, pytał się, co słychać i czy Togo się nam podoba. Bo gdyby coś się działo, to on od razu pomoże, bo przecież jesteśmy „des amis”, przyjaciele!!

Następna była chyba pani pod palmą kokosową, zaraz na lewo od mojego domu. Sprzedaje tam warzywa i owoce od 35 lat. Zawsze wiedziała, co chciałam kupić. Miała najlepsze owoce w całym Lomé, przecież miała doświadczenie! 35 lat w branży! Z nią i panem, który zawsze obok niej siedział, ćwiczyłam i robiłam postępy w języku mina. Gdy wyszło zarządzenie narodowe, aby wszystkich ulicznych sprzedawców usunąć, Pani spod drzewa odmówiła. Usunięto ją siłą…. na jeden dzień! Od tego czasu sprzedaje z ukrycia. Dokładnie w tym samym miejscu, tylko kosze z owocami i warzywami są przykryte kocami! Codziennie machała mi na dzień dobry i na dobranoc. Jak wyjeżdżałam, dostałam dwa piękne ananasy dla naszej rodziny w Polsce.

Był jeszcze chłopiec, w dzielnicy DECON, którego mijałam codziennie w drodze z pracy. Starał się mi sprzedać wycieraczki i pokrowce na siedzenia. Zawsze ten sam wspaniały uśmiech.

Skrzyżowanie przy CFAO Toyota. Cały tłum chłopców sprzedaje wszystko, co można sobie wymarzyć. Co tydzień jakaś nowość. Przed wyjazdem były to grające plastikowe komórki oraz koła ratunkowe. Był z nimi zawsze taki jeden, może 11-latek, sprzedawał małe notesy. Już nie pamiętam, ile ich od niego kupiłam. Na pytanie, dlaczego nie jest w szkole odpowiadał uśmiechem, pokazując notesiki. Codziennie rano i wieczorem, na widok mojego samochodu biegli z daleka, aby podać rękę, a może coś kupię? A co słychać u męża i czy pies nadal taki duży?

Był również John. Około 15 lat. Sprzedawał chusteczki na jednym ze skrzyżowań. Pochodził z Nigerii i nie znal francuskiego. Angielski też mu ciężko szedł, ale jakoś się dogadywaliśmy. Miał ojca i siostrę w Nigerii. Pojechał na święta i już nie wrócił. Mam nadzieję, że chodzi do szkoły w Lagos i że jest zdrowy.

Najlepsi byli taksówkarze motorów, tak zwani zemidjan! Ile ofert zamążpójścia w drodze do pracy! Ile trąbienia za nami, jak tylko się z którymś zagadałam na światłach! Kiedyś jeden zemidjan jechał za mną bardzo, bardzo długo, tyko po to, aby powiedzieć mężowi, że ma super koszulkę! Oczywiście chciał ją w prezencie, dając swoją na wymianę! Nie udało się.

Pani pilnująca samochody na parkingu. Codziennie, 24 godziny na dobę. Podobno ma AIDS i zarabia w ten sposób na lekarstwa. Kiedyś była jedną z piękniejszych kobiet w Lomé. Jak sie jej lepiej przyjrzeć, to chyba coś w tym jest. Uśmiech został na pewno.

Pewnego dnia wpadłam do małego sklepiku, w którym nie było praktycznie nic do kupienia. Potrzebowałam rozmienić pieniądze, miałam 10 000 franków, najwyższy istniejący nominał, jakieś 15 euro.** Oczywiście właścicielka sklepu nie miała jak ich rozmienić, praktycznie nie miała ani grosza. Razem z koleżanką, która siedziała tam i robiła różańce (sic!), zaczęły się pytać, ile mi trzeba i co chcę kupić za rozmienione pieniądze. Ja akurat potrzebowałam 1000 franków, na jedzenie dla dzieci (w wolnych chwilach, a zrobiło się z tego prawie codziennie, opiekowałam się dziećmi ulicy, w dzielnicy Nukafu w Lomé). Koleżanka pani sprzedawczyni, wyjęła 1000 franków spod sukienki i mi je pożyczyła, mówiąc, że oddam następnym razem. Widziała mnie pierwszy raz w życiu i pożyczyła mi bez problemu te 1000 franków, wierząc ze na pewno jej oddam. Te 1000 franków to był na pewno jej cztero czy pięciodniowy zarobek. Oddałam na drugi dzień i kupiłam chyba pięć różańców…

Dorota Pańczyk

*Kolejne Konwencje z Lomé regulowaly, pomiedzy rokiem 1975 i 2000 wspolprace miedzy panstwami Unii europejskiej i krajami Afryki Karaibow i Pacyfiku (AKP). Peirwsza Konwencja z Lomé zostala podpiana w Lomé w 1975 roku. Kolejne byly podpisywane co 5 lat, a czwarta, podpisana w 1990 roku, na 10 (z odnowieniem po 5 latach. Nastepca Konwencji z Lomé zostal Uklad z Cotonou podpisany w czerwcu 2000 a nastepnie zmodyfikowany w roku 2005.

**Warto tutaj dodac, ze srednia miesieczna pensja w Lomé to okoŀo 25 000 FCFA (38 euro). Bardzo czesto jednak, trzeba przezyc nawet za 10 000 FCFA.

 Dokument bez tytułu