„Teraz wiem, kto jest moim wrogiem”

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej „Teraz wiem, kto jest moim wrogiem”

W konserwatywnym, somalijskim społeczeństwie niezwykle rzadko zdarza się, aby osoba, szczególnie kobieta, z HIV wypowiadała się na temat życia z chorobą. Jednak Halima, 50 -letnia matka czwórki dzieci, która mieszka obecnie w obozie dla uchodźców somalijskich w Kenii, zdecydowała się opowiedzieć swoją historię:

„Odkryłam, że jestem HIV-pozytywna w 2009 roku. Leczono mnie na gruźlicę i wtedy również zasugerowano, abym przebadała się pod kątem HIV. Na początku, gdy zrozumiałam wyniki badań, byłam zdruzgotana. Jedyne, co wiedziałam, to że jestem śmiertelnie chora i że na HIV nie ma lekarstwa. Podejrzewam, że zaraził mnie mój były mąż, który jest teraz w Somalii.

Na początku nie powiedziałam nikomu, bo bałam się, że ja i moje dzieci spotkamy się z ostracyzmem. Na szczęście jednak żadne z moich dzieci nie jest zarażone. Gdy coś takiego cię spotyka, bardzo szybko przekonujesz się, kto jest twoim prawdziwym przyjacielem. Wszyscy się ciebie boją i odwracają od ciebie. Od czasu, gdy dowiedziałam się że jestem chora, musieliśmy się co najmniej 4 razy przeprowadzać, bo nie mogłam sobie poradzić z dyskryminacją i odrzuceniem, które nas spotykało. Ludzie tutaj myślą, że mogą zarazić się od samej rozmowy ze mną. Taka panuje tutaj niewiedza!

Najgorsze, że nawet te osoby, które są chore i które chodzą na leczenie do ośrodka, udają, że przychodzą tam w zupełnie innym celu. Nikt nie chce się przyznać do tej choroby. Zamiast się wspierać, udają i unikają się nawzajem. To jest naprawdę smutne.

Moim zdaniem, naszym największym problemem wcale nie jest choroba, tylko ignorancja i naznaczenie ze strony społeczeństwa, z którym musimy się borykać. Sama boję się konsekwencji, ale chcę głośno mówić o tym, co nas spotyka.

Chciałabym, aby zaczęto prowadzić kampanie uświadamiające, skierowane szczególnie do młodych ludzi i kobiet. Żeby wiedzieli, jak ochronić się przed chorobą. Nie możemy dłużej chować głów w piasek i udawać, że problem nie istnieje.

Teraz dostaję leki i czuję się w miarę dobrze. Jednak w obozie dla uchodźców, w którym mieszkamy, nie ma odpowiedniej żywności i trudno jest mi utrzymać zalecaną dietę.

Początkowo naprawdę nie sądziłam, że przeżyję, ale proszę, nadal chodzę po świecie i bardzo bym chciała pomóc osobom w podobnej sytuacji, a także swoim dzieciom, aby mogły ustrzec się przed chorobą. Może ktoś usłyszy moją historię i to mu pomoże. Dlatego zdecydowałam się mówić, chociaż wiem, że to bardzo ryzykowne”.

za IRIN

 Dokument bez tytułu