Teatr: Szukanie Afryki (1)

afryka.org Kultura Sztuka Teatr: Szukanie Afryki (1)

Pod koniec czerwca 2006 roku leciałam do Kenii. Miałam spędzić tam lato, a z kenijskiej perspektywy zimę. Jak to z takimi wyjazdami bywa, a przynajmniej w moim przypadku, wszystko było niewiadome, aranżowane na ostatnią chwilę, w biegu, niesamowicie stresujące i dlatego pociągające.

W podręcznym plecaku miałam nowy, jeszcze niezapoznany sprzęt hi-tech – laptopa i aparat cyfrowy, tony instrukcji obsługi, teczki z nieprzeczytanymi (do tej pory) artykułami, mapy, przewodniki, adresy i notatki z poprzedniego pobytu. Gdzieś na wysokości Sahary, obserwując płaskorzeźby-malowidła, o których piszą wszyscy, a których nie da się opisać… ochłonęłam. I zaczęłam się bać, bać strasznie. Kompletnie nie wiedziałam, co z tym zrobić: może iść do Pauliny – Polki poznanej podczas przesiadki w Brukseli, która leciała do Kampali modlić się w bahaickiej świątyni, a może porozmawiać z sąsiadką – Holenderką, która od lat bada goryle w Kongo?

I wówczas pojawił się odruch naturalny, instynktowny, zaczęłam wypisywać ten strach. Przeglądam teraz to, co wówczas napisałam. Nie wiedziałam, po co lecę do Afryki (nadal nie wiem), czego tam chcę szukać, na co chcę sobie odpowiedzieć, co potwierdzić, czy poznawać Innych, czy może siebie, czy może siebie wśród Innych? Strachem napawała mnie myśl o tak długim czasie z samą sobą, bałam się siebie, siebie w samotności. Ale gdybym podróżowała z kimś, straciłabym to, co jest wolnością podróży: otwartość, naturalność, niezależność, własne spojrzenie, odpowiedzialność, determinację, instynkt…

Inicjacja – Edupuppets 2002

Pięć lat temu w lutym 2002 roku brałam udział w I Międzynarodowym Festiwalu Lalkarskim Edupuppets w Nairobi. Festiwal wpisywał się w nurt teatru dla rozwoju (theater for development) i był poświęcony wykorzystaniu lalek w edukacji. Organizatorem wydarzenia było Family Programmes Promotions and Services – organizacja pozarządowa, współpracująca z przeszkolonymi przez siebie czterystoma lalkarzami, działającymi w niemal wszystkich rejonach Kenii. FPPS sprowadziło do Nairobi ponad stu swoich lalkarzy – to dla nich był ten trwający ponad tydzień festiwal.

W salach teatralnych dawały przedstawienia zespoły z Europy oraz Japonii, Indonezji, Izraela, Stanów Zjednoczonych, Ugandy i Republiki Południowej Afryki, poziom był różny, zasadniczo prym wiodły marionetki rewiowe… W usytuowanym w centrum Nairobi parku codziennie występowały grupy kenijskie. Ważnym, o ile nie najważniejszym elementem spotkania były warsztaty rozmaitych technik lalkowych, technik improwizacji, pracy z ciałem, pisania scenariuszy, dawane przez zagranicznych gości kenijskim lalkarzom. Wymiana dość jednostronna, stawiająca jasną granicę mistrz/uczeń. Dziwiło mnie, dlaczego nikt nie zadał sobie trudu by poszukać w kenijskiej kulturze, zapytać czy w Kenii istnieją lalki… Zapytałam. Usłyszałam: „W Kenii tradycji lalkowej nie ma. To my sprowadziliśmy do Kenii lalki”. Nie uwierzyłam.

W roku 1984 do Nairobi przyjechał Gary Friedman, żeby przeszkolić pierwszą grupę lalkarzy – dzisiejszych liderów FPPS. Ten lalkarz z Republiki Południowej Afryki już wówczas był głośny za sprawą społecznych i politycznych programów, między innymi „Puppets against AIDS” (Lalki przeciwko AIDS), „Puppets against Abuse” (Lalki przeciwko molestowaniu), „Puppets against Apartheid” (Lalki przeciwko apartheidowi), „Puppets in Prison” (Lalki w więzieniu). Edukację teatralną pobierał w szkole dramatycznej w Kapsztadzie, a lalkową w Charleville-Mézières we Francji. Nie umniejszając jego zasług dla rozwoju teatru w Afryce, trzeba obiektywnie stwierdzić, że uprawiany przez niego model teatru więcej miał wspólnego z europejskim niż afrykańskim. Takie też lalki przywędrowały za jego pośrednictwem do Kenii. Już sama nazwa, jaką nadali im kenijscy lalkarze europuppets świadczy o tym, że był to twór kenijskiej sztuce obcy. Europuppet to żyworęka lalka pyskówka (czyli lalka o ruchomych jak muppet ustach, gestykulująca zapożyczoną od animatora ręką). Kenijczycy nauczyli się także stosować lalki giganty – zakładane na ciała aktorów, o nieproporcjonalnie małym tułowiu i ogromnej głowie oraz pacynki.

Jak wygląda przedstawienie? Rozpoczyna się mobilizacją tłumu (rola dla lalek gigantów), następnie zza parawanu wyłaniają się europuppets bądź pacynki, by odegrać krótką scenkę rodzajową poruszającą nurtujące Kenię problemy: choroby przenoszone drogą płciową, wysoki przyrost naturalny, dzieci ulicy, ochronę środowiska, uzależnienie od narkotyków, korupcję, samorządność, równouprawnienie kobiet i tak dalej. Przed parawanem występuje narrator, którego aktywna rola polega na pośredniczeniu pomiędzy lalkami a publicznością. Dzięki temu publiczność jest włączana w akcję, może wyrazić poglądy, obawy, opowiedzieć się po stronie któregoś z bohaterów, zadać pytania. Fabuła przedstawienia toczy się w lokalnym języku (w Kenii jest ich ponad czterdzieści, oficjalnymi językami są suahili i angielski), aktorzy wykorzystują elementy tańca, śpiewu (folk media), a obecnie coraz częściej odtwarzaną z głośników popularną muzykę.

Teatr dla rozwoju to powstały w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku teatralno-społeczny twór, wykorzystywany dla szerzenia „idei postępu” w krajach z perspektywy Północnej określanych Trzecim Światem. Mimo iż jego twórcom (wywodzi się on między innymi z filozofii edukacji społecznej brazylijskiego działacza i pedagoga Paula Freira) towarzyszyły szczytne idee walki z biedą, brakiem oświaty, impasem ery postkolonialnej, teatr ten często stawał się narzędziem manipulacji niepiśmiennymi masami. A dzisiaj, czym jest? Biorąc pod uwagę, organizacje, które go dotują, można wywnioskować, że na szeroką skalę jest on narzędziem globalizacji, choć z drugiej strony pomógł zapewne wielu ludziom.

Podsumowując mój pierwszy pobyt w Kenii muszę stwierdzić, że nie rozumiałam wtedy wiele – oszałamiały mnie kolory, dźwięki, ludzie… Poza tym wożono mnie wszędzie pozamykanym od środka samochodem, żeby przypadkiem nic mi się nie stało, mieszkałam w luksusowym hotelu (kenijskich lalkarzy ulokowano w innym). Był to świat oglądany zza szyby, jak natura w parku narodowym, podziwiana podczas wild nature safari.

Sytuacja zmieniła się po zakończeniu festiwalu. Nie miałam pieniędzy na taki standard życia, jaki zagwarantowali nam organizatorzy. Zostałam w Kenii kolejne trzy tygodnie i choć poruszałam się jeszcze bardzo niepewnie, zaczęłam po mału poznawać ją od środka: nocowałam u kenijskiej rodziny, odwiedziłam szkołę w slumsach Nairobi, wybrałam się z lalkarzami dawać przedstawienie w Mathare. Pojechałam na wybrzeże, by poszukiwać tradycyjnych kenijskich lalek. Usłyszałam o nich po raz pierwszy od poznanych w czasie festiwalu lalkarzy, których później odwiedziłam i od tamtej pory marzyłam by je zobaczyć, zdobyć dowód na to, że Kenijczycy też mają swoje lalki, nie tylko europuppets. Nie udało mi się wówczas.

Zuzanna Głowacka

Tekst „Szukanie Afryki” ukazał się w miesięczniku „Teatr” nr 4/2007.

 Dokument bez tytułu