Kiedy rok temu napisała do mnie Dorothy Meck, producentka filmu „Tanyaradzwa", o którym czytałem tylko krótką informację na jednym z afrykańskich portali nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Prosta historia młodej dziewczyny, uwikłanej w konflikt między tradycją a nowoczesnością to temat często podejmowany przez reżyserów z Afryki. Im więcej filmowców nim zainteresowanych, tym większe szanse na błąd w sztuce reżyserskiej.
Minęło sześć lat, zanim mógł powstać kolejny film fabularny w Zimbabwe. Był to film „Tanyaradzwa".
Prosta opowieść o trudnych wyborach i dojrzewaniu okazała się sukcesem. Może o tym świadczyć entuzjastyczne przyjęcie przez widownię afrykańskich festiwali. I wyróżnienia, a wśród nich najważniejsza nagroda, nazywana afrykańskim Oskarem, African Movie Academy Award.
Osiemnastoletnia dziewczyna, która zachodzi w ciążę postanawia opuścić swoją rodzinę. W rezultacie trafia na ulicę, gdzie musi nauczyć się samodzielnego życia. A ulica to bardzo twarda szkoła.
Tawanda Gunda Mupengo, reżyser filmu „Tanyaradzwa", chciał, aby opowiedziana przez niego historia stała się głosem nie tylko w dyskusji na temat sytuacji kobiet, ale też i seksu, wciąż uznawanego za temat tabu. Mupengo wskazuje na tragiczne konsekwencje takiego stanu rzeczy – nastoletnia ciąża i HIV. Nie bez przyczyny film był zalecany do pokazywania młodym widzom, którzy mogą znaleźć się w takiej samej sytuacji jak jego główna bohaterka.
Oczywiście, ci którzy nie przywykli do afrykańskiego trybu narracji, powiedzą – To kolejna nudna historia. Jednak pozostali, poszukujący filmów żyjących swoim rytmem nie będą zawiedzeni.
Problem w tym, że „Tanyaradzwa" nie można zobaczyć w Polsce. Sam widziałem go w Wielkiej Brytanii. Jednak biorąc pod uwagę exodus Polaków na Wyspy, coraz więcej osób będzie mogło ten film obejrzeć. A warto. Zwłaszcza wtedy, kiedy o Afryce mówią Afrykańczycy.
(kofi)
"Tanyaradzwa"; reż. i scen. Tawanda Gunda Mupengo; muz. Chiwoniso Maraire, Africa Revenge, Sahara Band i Camelita Gumbo; wyst. Kudakwashe Maradzika, Tendai Musoni i Tongai Arnold Chirisa; Zimbabwe 2005; 63 min.