Od dziesięcioleci nikt nie może potwierdzić, że prawie wybite na początku dwudziestego wieku leśne słonie z Knysny w południowej Afryce mogły ocaleć. Jednak coraz częściej przyrodnicy natykają się na ślady, które mogą świadczyć o tym, że kilka osobników żyje i ma się dobrze.
Nieprzebyte lasy Knysny należą do największych bogactw przyrodniczych RPA. Sto lat temu żyło w nich ponad 600 leśnych słoni, które niestety stały się ofiarą myśliwych. Polowania były tak masowe, że w latach dwudziestych naliczono ich tylko około 20. Mimo tych tragicznych statystyk, jest pewna nadzieja, że obecność słoni w Knysnie nie jest wyłącznie piękną legendą i że niektóre osobniki ocalały do dzisiaj, dzięki słoniowym umiejętnościom ukrycia się wśród gęstych drzew.
W 1980 Departament Leśnictwa RPA stwierdził, że w lasach Knysny może żyć nie więcej niż 2-3 słonie, nikt jednak ich nie widział. Od tego czasu nawet ta liczba była poddawana w wątpliwość, a naukowcy sugerowali, że być może znajdują ślady tylko jednego osobnika. W 2000 roku, pisarz i naukowiec Lyall Watson oświadczył, że spotkał samicę słonia na skraju lasu, tuż przy brzegu oceanu, wpatrzoną w wodę. W oceanie natomiast, w niewielkiej odległości, przebywał wieloryb – pisarz jest przekonany, że zwierzęta miały ze sobą coś w rodzaju porozumienia i nawiązały kontakt.
maru