Meles Zenawi, premier Etiopii i jej zaledwie trzeci w ciągu ostatniego stulecia przywódca, zapadł na tajemniczą chorobę.
Ten jeden z najpotężniejszych współczesnych afrykańskich przywódców po raz ostatni pojawił się publicznie przed miesiącem na naradzie państw grupy G20 w Meksyku. Na początku lipca nie zjawił się w parlamencie, gdy posłowie debatowali nad budżetem państwa. Już wtedy rozeszły się plotki, że choruje, a wrogowie, których Melesowi Zenawiemu nigdy nie brakowało, zaczęli rozgłaszać, że umarł albo zapadł na chorobę tak ciężką, że uniemożliwiającą mu dalsze rządy.
“Daily Telegraph” podał, że etiopski premier leczy się w Brukseli w klinice, specjalizującej się w chorobach krwi i najprawdopodobniej cierpi na białaczkę. Etiopskie władze natomiast sprawę bagatelizują i trzymaja się oficjalnej wersji, że premierowi nie dokucza nic poważnego, ale jest przepracowany, pozostając przez tyle lat bez przerwy na służbie kraju.
Niedyspozycja władcy 70-milionowej Etiopii, regionalnego mocarstwa z Rogu Afryki, zaniepokoiła przywódców Zachodu. Etiopczyk od lat pełni bowiem rolę żandarma i lojalnego sojusznika, strzegącego Zachód przed somalijskimi talibami, dżihadystami z Jemenu, wojennym chaosem z Sudanu.
maru Za: PAP