Zaczęło się od pięknych słów. Premier Portugalii, Jose Socrates nazwał szczyt Afryka-UE w Lizbonie, „spotkaniem równych sobie”. W niedzielę uznał, że największym sukcesem szczytu był fakt, że takie spotkanie w ogóle się odbyło.
Na szczycie nie zabrakło prezydenta Zimbabwe, Roberta Mugabe. Na wiele miesięcy przed lizbońskim spotkaniem, przeciwko jego obecności protestowała Wielka Brytania. Jednak zwyciężyli zwolennicy zaproszenia Mugabe, a brytyjski premier Gordon Brown, zbojkotował szczyt i został w Londynie.
Przeciwko Mugabe i jego polityce wypowiedziała się niemiecka kanclerz Angela Merkel. Stwierdziła, że jest on odpowiedzialny za „zniszczenie Afryki”. Odpowiedź Mugabe była prosta. „To niektóre kraje Europy zachowują się wobec Afryki arogancko, a my Afrykańczycy zawsze walczyliśmy o wyzwolenie i prawa człowieka.” Wiedział, że mógł pozwolić sobie na takie słowa, bo wielu afrykańskich przywódców uważa Mugabe za bohatera walki z kolonializmem i wyzwoliciela Afryki.
Od Europy, a właściwie od prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i reprezentującego Portugalię Socratesa, dostało się Sudanowi. Wezwali oni sudańskiego prezydenta, Omara al-Bashira do jak najszybszego przyjęcia sił pokojowych w ogarniętym wojną Dar Furze.
Uczestnicy szczytu rozmawiali też o stosunkach handlowych. Do końca tego roku wygasają dotychczasowe porozumienia handlowe między UE a Afryką. Według nie-afrykańskich krajów rozwijających się umowy te nie były sprawiedliwe. Teraz UE w zamian za preferencyjne warunki dla produktów z Afryki, chce otwarcia rynków tego kontynentu na unijne produkty. Nie zgadza się na to wiele krajów Afryki, w których imieniu sprzeciw zgłosił prezydent Senegalu, Abdoulaye Wade. Stąd nie wiadomo czy Europie uda się przełamać dominację Chińczyków na kontynencie afrykańskim.
Ostatecznie przywódcy 67 krajów Unii Europejskiej i Afryki podpisali deklarację, promującą wolny handel i demokrację. I uścisnęli sobie dłonie ponad głowami Afrykańczyków. Problemy pozostały te same. Tak jak pytanie czy warto organizować taki szczyt, skoro jego największym sukcesem jest to, że w ogóle do niego doszło.
(lumi)