Pierwszy finałowy mecz Africain Champions League za nami. Al-Ahly zremisowało 1:1 z Esperance Tunis. Goście prowadzili po niespełna godzinie gry i trafieniu Walida Hichri. Mieli nawet okazję do podwyższenia, ale świetnej okazji nie wykorzystał kameruński snajper ekipy z Tunisu Yannick N’Djeng.
W końcówce było nerwowo. Na murawie zaczęły lądować różne przedmioty. Musiały interweniować służby porządkowe. Na szczęście do żadnych innych poważniejszych incydentów na stadionie nie doszło. W ostatnich minutach szczęście uśmiechnęło się też do gospodarzy. “Czerwone Diabły” wyrównały w 89 minucie po trafieniu rezerwowego Al-Sayeda Hamdy.
Mecz obejrzało w sumie 20 tys. kibiców, w tym pół tysiąca fanów z Tunezji. Więcej nie wpuszczono ze względów bezpieczeństwa. Tu dygresja, pamiętam mecz otwarcia XXV Pucharu Narodów w Egipcie w styczniu 2006 roku. Byłem wtedy na Cairo International Stadium. Drużyna “Faraonów” grała z Libią, a mecz obserwowało 74 tys. ludzi. Na trybunach był nadkomplet. Teraz ze względów politycznych, to niestety niemożliwe. Fani Al-Ahly mogliby przecież otwarcie zaprotestować przeciwko obecnym władzom.
Rewanż Esperance – Al-Ahly w sobotę 17 listopada na stadionie Rades w Tunisie. Wtedy okaże się czy klubowym mistrzem Czarnego Lądu po raz trzeci zostanie Esperance czy po raz siódmy Al-Ahly. Faworytem są Tunezyjczycy.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl