Synku! Będziesz prezydentem

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Synku! Będziesz prezydentem

Już w liceum w Dakarze, na lekcjach historii, zaskoczył mnie jeden fakt. Chodzi o sprytny zabieg powiększania terytoriów dynastycznych przez związki rodzinne – małżeństwa, dziedziczenie – między monarchami. Było to niezłe rozwiązanie w dawnej Europie.

Polacy i Litwini dobrze pamiętają historyczną parę Jagiełły i Jadwigi. Podobne procesy unifikacyjne nie były znane w Afryce, gdzie obowiązywała raczej twarda polityka podboju ( w Europie też, inaczej nie byłoby „potopu” szwedzkiego): przegrałeś bitwę, więc jesteś mój.

Od tamtych czasów, świat się bardzo zmienił. Wkroczyła demokracja. Monarchia przetrwała tu i tam, lecz odgrywa dziś jedynie symboliczno-nostalgiczną rolę. Chociaż….
No właśnie. Na naszych oczach rodzi się nowy model rządzenia w Afryce. Nazwijmy to monarchią prezydencką. Z ojca na syna, przez urnę! Alchemia najwyższej klasy!

Dziś w wielu państwach starego kontynentu afrykańskiego rządzi sędziwość. Dzieci starych lub starzejących się prezydentów klękają, więc w blokach startowych. Jak na olimpiadzie! Tylko „setka” dzieli ich od bram pałaców prezydenckich. W końcu to „dom” ojca. Kto lepiej gwarantuje zakończenie ojcowskich projektów, jeśli nie męski potomek? Co tam demokracja! Jeśli nie spadnie tempo osobliwego przekazywania władzy, niedługo, zamiast „Unii Afrykańskiej” będzie „Unia Afrykańskich Dynastii”. Zapanuje genetyczna demokracja a wybory będą tylko historią.

W Kongo rządzi Joseph Kabila, syn poprzedniego prezydenta. W Togo panuje obecnie Faure Gnassingbé, który także zastąpił ojca. Na zachodzie kontynentu następcy organizują swój bal. W Senegalu, latem tego roku Karim, syn urzędującego prezydenta Abdoulaye Wade (82 lata) rozpoczął kampanię z wielkim rozmachem. Jest już na podium przed wyścigiem. Często reprezentuje ojca w bogatych Emiratach i nawet w pałacu Elizejskim u Sarkozy’ego. W Nigrze prezydent Mamadou Tandja przygotowuje syna Ousmana na oczach wszystkich. W Gwinei-Conakry chory prezydent Lansana Conté marzy, by zastapił go syn, kapitan Ousmane. Gdzie indziej trwa bal. Prezydent Gabonu Omar Bongo (nestor – 40 lat u władzy) namawia syna Ali’ego, by też pojechał poznać bliżej Sarkozy’ego (Ach ta Francja!). Nawet pod słynnym namiotem wodza i rewolucjonisty Kadhafi’ego tańczy się poloneza! Libia też ma swojego syna przywódcy w osobie Seifa El-Islama.

Witamy w ekskluzywnym klubie pretedentów-synów-prezydentów. Jak kiedyś w polskim urzędzie lista oczekujących jest dość długa. Podobno w Brazzaville prezydent Denis Sassou-Nguesso zamówił instruktora poloneza, bo syn Denis Christel wybiera się na bal. Podobnie w Gwinei Równikowej, gdzie kandyduje Teodorin Obiang. W Bangui obecny prezydent François Bozizé zastanawia się kogo promować: syna Jeana-François, ministra obrony, czy siostrzeńca Sylvaina Ndoutingaï, biznesmena, pułkownika i ministra w jednej osobie. W Kamerunie Paul Biya dyskretnie promuje syna Francka, w Egipcie Gamal Moubarack wykazuje większą aktywność polityczną, skoro ojciec – prezydent choruje.

Na koniec, niech Leuk (zając w senegalskich bajkach) powie jaki jest morał: – Długie rządzenie jest niebiezpieczne. Władca z czasem jest przekonany, że ma to w genach -. Resztę łatwo przewidzieć…

Mamadou

 Dokument bez tytułu