Statek, na którego pokładzie znajduje się broń dla prezydenta Zimbabwe, Roberta Mugabe, opuścił Angolę. Według miejscowych związków zawodowych wciąż nie wyładował kontrowersyjnego towaru.
Przypomnijmy, najpierw statek miał wyładować chińską broń w Republice Południowej Afryki (RPA). Jednak południowoafrykańscy związkowcy odmówili rozładunku i ewentualnego przetransportowania broni do Zimbabwe. W związku z tym, jednostka popłynęła na północny-zachód, aby skorzystać z bardziej przyjaznych portów w Namibii lub Angoli. Oba kraje utrzymują dobre stosunki z Mugabe. Ostatecznie dotarł do Angoli, ale i tam broń nie została wyładowana.
Teraz statek kieruje się do Kongo (Kongo-Brazzaville) i być może tam wyładuje broń. Przynajmniej taki scenariusz przewiduje południowoafrykański związek zawodowy zrzeszający pracowników branży transportowej South African Transport and Allied Workers' Union (Satawu).
Statek należy do chińskiego przewoźnika China Ocean Shipping Company (Cosco). Broń na jego pokładzie pochodzi również z Chin. Pekin jest dobrym przyjacielem prezydenta Mugabe. O ile zachód od Mugabe sie odwrócił, to Chińczycy będą go wspierać. Tym bardziej, że przyjaźń między Mugabe a Chinami sięga swoimi początkami do lat siedemdziesiątych, kiedy obecny prezydent Zimbabwe walczył o niepodległość swojej ojczyzny.
Istnieją uzasadnione obawy, że broń, którą ma na swoim pokładzie statek Cosco, ma posłużyć Mugabe do rozprawy z opozycją w walce o fotel prezydenta. A spirala przemocy w Zimbabwe nakręca się coraz bardziej. Opozycja mówi o kolejnych ofiarach prześladowań ze strony służb bezpieczeństwa i bojówek Mugabe. Natomiast Unia Afrykańska (UA) rozważą podjęcie „pewnych” kroków w sprawie rozwiązania zimbabweańskiego kryzysu.
(ostro)