Kolejny statek został zaatakowany przez somalijskich piratów. Jedną z ich baz wypadowych stał się Puntland, skrawek Somalii, który oddzielił się od niej zaraz po tym, jak pogrążyła się w chaosie.
Władze Puntlandu zaprzeczają doniesieniom, że wspierają piractwo. Twierdzą, że walczą z nim, ale nie są skuteczne na wodzie, bo piraci otrzymują wielomilionowe okupy, za które są w stanie kupić znacznie lepszy sprzęt i broń niż te posiadane przez siły zbrojne Puntlandu.
W miejscowym więzieniu, w Bosasso karę za piractwo odsiaduje już ponad 100 osób. Większość z nich była wcześniej rybakami, ale jak mówią do zostania piratem skłoniła ich bieda.
Mieszkańcy Puntlandu nie wierzą, że pomoc wojsk NATO czy też obecność rosyjskich okrętów zapobiegnie dalszym porwaniom statków. Międzynarodowa interwencja nie przyniesie raczej natychmiastowego rozwiązania.
Oprócz ostatniego raportu z Puntlandu, telewizja Al-Jazeera, przygotowała kilka dni wcześniej obszerny materiał na temat somalijskich piratów.