W niedzielę świętowaliśmy Dzień Afryki. Niestety, tego samego dnia, dotarła do nas smutna wiadomość.
Na warszawskim Stadionie miała miejsce akcja policji przeciwko Nigeryjczykom handlującym podróbkami odzieży. Jeden z nigeryjskich handlarzy próbował uciec policji. Został zastrzelony przez policjanta. Od razu pojawiły się dwie wersje tego zdarzenia. Pierwsza, o której poinformował rzecznik stołecznej policji, że uciekającego powalił biegnący za nim funkcjonariusz, i strzał padł dopiero w momencie zakładania kajdanek Nigeryjczykowi, kiedy w stronę policjanta poleciały cegły i inne ciężkie przedmioty ze strony kolegów idących na odsiecz Afrykańczykowi. Druga, która pochodzi od świadków tragicznego zdarzenia, twierdzących, że policja po prostu strzeliła do Nigeryjczyka.
Afrykańczycy obecni na Dniu Afryki komentowali zajście na stadionie. Podobno kula trafiła w telefon komórkowy, roztrzaskując go, co doprowadziło do szybkiego wykrwawienia Maxa I. Część z nich nie kryła swojego oburzenia.
Jak było naprawdę? To ma ustalić dopiero dalsze dochodzenie. Dziś wiemy, że zastrzelenie Nigeryjczyka wywołało zamieszki na stadionie i 32 nigeryjskich handlarzy trafiło do aresztu. Wiemy też, że Nigeryjczycy, na których policja zorganizowała obławę, byli oskarżeni o przestępstwa gospodarcze, co należy rozumieć jako sprzedaż podrobionych butów i odzieży Adidas i Nike. Pewnym jest, że praca na stadionie to niezwykle trudne doświadczenie dla Nigeryjczyków. Robią to, bo chcą zarobić na siebie.
Rodzą się pytania. Czy rzeczywiście aż taką obławę należy organizować na handlujących odzieżowymi podróbkami? Czy policjanci byli tak zdecydowani w swoich działaniach, bo wiedzieli, że nigeryjscy handlarze byli łatwiejszym celem? Skąd tyle agresji? A może agresja była po drugiej stronie? Kto zawinił? Dlaczego padł strzał?
Dzień Afryki już za nami. Żałujemy bardzo, że tego samego dnia doszło do tragicznej śmierci Afrykańczyka, który zginął za to, że handlował podróbkami.
ostro