Dwa mecze, bardzo ważne z punktu widzenia afrykańskiego futbolu, mamy już za sobą. Wybrzeże próbowało swoich sił w spotkaniu z Holandią. Angola powstrzymywała Meksyk.
Widowisko zagwarantowały znów Słonie. I tym razem, nie udało się im doprowadzić do remisu. Pomarańczowi pokonali piłkarzy z Wybrzeża, chociaż w drugiej połowie, czekał ich mistrzowski popis gry Afrykańczyków. Nietety jeden gol nie wpłynął na punktację w grupie.
Trener reprezentacji Wybrzeża, Henri Michel, skarcił swoich podopiecznych. Nie gracie jeszcze na poziomie najlepszych drużyn piłkarskich. Ale te słowa nie pomogą, przed meczem o honor, z Serbią i Czarnogórą, która podobnie do rywala, będzie chciała wymazać z pamięci ostatni mecz z Argentyną. Nie pomogły trzydniowe modlitwy i post matek Słoni.
Pamiętajmy, że Wybrzeże nie może się wstydzić. Chociaż szkoda tego zespołu. W przeciwieństwie do Polaków i Serbów. Polska przegrała, bo zasłużyła, Serbia podobnie, Słoniom należy się awans, ale nie wyjdą z grupy. W końcu znalazły się w grupie śmierci.
Piątek zakończyła Angola. Faworytem miał być Meksyk. Jednak słynna angolańska obrona powstrzymała ataki latynoamerykańskich graczy. Nawet po odesłaniu jednej z Antylop, Andre Macanga, na ławkę, z czerwoną kartką.
Remis jest w dużej mierze sukcesem bramkarza Angoli, Joao Ricardo. Przed Meksykiem mecz z Portugalią i walka o zwycięstwo. Przed Angolą oczekiwanie na spotkanie z Iranem, i zwycięstwo w starciu z Persami, oraz przegraną Meksyku. To Antylopy będą broniły szansy wyjścia Afryki z finałowych grup.
Można jeszcze wierzyć w Ghanę, ale Czechy to silny przeciwnik. Z drugiej grupy śmierci też będzie trudno awansować. W sobotę zobaczymy kolejne widowisko. Mecz Ghana-Czechy. Początek o 18.
(ps)