Już kilkakrotnie pojawiały się na tym portalu wzmianki o twórczości ustnej w Afryce. Zainteresowanie tą twórczością na świecie jest coraz większe a i w samych krajach afrykańskich trwają starania, aby ocalić tę zanikającą tradycję. Dowodem na to może być odbywający się po raz piąty w Doutchi w Nigrze festiwal bajek i twórczości ustnej, pod nazwą „Gatan Gatan”.
Miejsce na skrzyżowaniu kultur, między Niamej a Nigerią wybrano ze względu na wielokulturowość jak również bogate tradycje animistyczne. Uczestnicy wybiorą się również do Lougou, wioski rodzinnej Saraounia Mangou, legendarnej postaci, wojowniczki o wolność. Kontynuacja tradycji i popularność takich przedsięwzięć skłania do refleksji nad tą twórczością.
Twórczość ustna to nie tylko „literatura mówiona”. To przede wszystkim element ciągłości tradycji, a co za tym idzie ustalania społecznych norm, obowiązków czy przywilejów. Poza tą funkcją nauczania czy prezentowania jest po prostu elementem zabawy. Dlatego do dziś nawet w miastach afrykańskich, wieczorem w gronie znajomych opowiada się tradycyjne opowieści, aby po prostu wspólnie się pośmiać.
Pamiętam takie wieczory od Mauretanii po Nigerię. Opowieści zawierające w sobie tak krótką w czasie opowieść mogły trwać bardzo długo. W miarę toku historii napięcie narastało a uczestnicy spotkań bali się, przeżywali lub byli coraz bardziej rozbawieni. Niesamowita moc słowa potrafiła połączyć ludzi na wiele wspólnie spędzonych chwil tylko, albo może aż, po to, aby wysłuchać dobrze znanych, powtarzanych od pokoleń, historii.
Ale w tradycję wkracza nowoczesność. Mimo nowoczesności opowiada się w tak samo wyrafinowany sposób, historie codziennych zdarzeń czy nawet przychodzące z zewnątrz dowcipy i historyjki. Kiedy ostatnio byłam w Nigrze, popularnością cieszyła się historia przemytników, bynajmniej nie tradycyjna. Opowiadana była codziennie a mimo to wciąż wywoływała salwę śmiechu i takie same żywe reakcje.
Tymczasem wieczorem, w obozach na pustyni, opowiadało się tradycyjne historie, które nazwalibyśmy bajkami, ze względu na personifikację czy antropomorfizację zwierząt. Historie te zawsze były podręcznikami afrykańskich dzieci. Do dziś straszą je i dają przykład dobrego postępowania. Nie tylko zresztą dzieci słuchają tych opowieści. Słuchają i opowiadają je dorośli.
Od Mauretanii po Niger i Nigerię, wszędzie gdzie znalazłam się wieczorową porą w kręgu miejscowych, przy herbatce, opowiadane były różne historie. W takim kręgu telewizor nie jest główną przyczyną spotkania ludzi, jest nią wspólna chęć przeżywania. W opowiadaniu tradycyjnych historii mówienie wymaga słuchania. I w przeciwieństwie do naszej kultury, gdzie ludzie coraz mniej chcą słuchać się wzajemnie, w Afryce ludzie do tego dążą. Wiedza mądrego człowieka – a tacy opowiadają tradycyjne historie – ma bowiem nadal większą wartość niż telewizja.
Marta Jackowska