“Sekret ziarna” – imigracja i wyobcowanie

afryka.org Kultura Film „Sekret ziarna” – imigracja i wyobcowanie

Kino francuskie zostaje stopniowo opanowywane przez imigrantów. Najpopularniejsi aktorzy młodego pokolenia są pochodzenia algierskiego, marokańskiego, tunezyjskiego czy z „Czarnej Afryki”. Wystarczy wspomnieć o wielkiej trójcy, czyli Jamel Debbouze („Angel A”), Samy Naceri („Taxi”) i Roschdy Zem. Z kolei algierski imigrant Rachid Bouchareb zdominował francuski Box Office w 2006 roku za pomocą filmu "Indigenes" ("Dni Chwały"), opowiadając o przemilczanym udziale żołnierzy afrykańskich podczas II Wojnie Światowej.

To zjawisko ma pewien wpływ na współczesną tematykę kina francuskiego, gdzie bohaterowie z korzeniami afrykańskimi zostali już na stałe wpisani do scenariuszy, a wątek imigracji czy konfliktu kulturowego i cywilizacyjnego to najbardziej powtarzalny motyw scenariuszowy we współczesnym kinie z tego kraju (np. film „Andalucia”). I tak jednym z najlepiej się zapowiadających się reżyserów „francuskich” to 47-letni imigrant tunezyjski Abdel Kechiche. Jego późny debiut reżyserski z 2000 roku „Wina Woltera” (dostępny także w Polsce) już zwrócił na sobie uwagę na kilku renomowanych festiwalach (w tym w Wenecji), a kolejny obraz „L'esquive” z 2004 roku dał mu już cztery Cezary (w tym za Najlepszy Film, Najlepszy Scenariusz i za Najlepszego Reżysera). Ostatnie dzieło Adbel Kechiche pod tytułem „La Graine et le Mulet” („Sekret ziarna”) premierował na Międzynarodowym Festiwalu w Wenecji w 2007 roku, gdzie nominowano go do Złotego Lwa. Głównej nagrody co prawda film nie zdobył, ale wyjechał obłożony nagrodami (w tym z Nagrodą FIPRESCI i Nagrodą Specjalną Jury).

Wszystkie filmy Kechiche, w tym „Sekret ziarna”, mają jeden wspólny mianownik – akcja toczy się wśród społeczności imigrantów z Afryki Północnej. Ostatni film reżysera umiejscowiony jest wśród nabrzeżnej społeczności magrebskiej we francuskim miasteczku Sete, a osią akcji jest próba otworzenia restauracji na wodzie przez imigranta z Tunezji. Przy czym motyw restauracji służy reżyserowi jedynie za pretekst do opowiadania o imigrantach, o złożoności ich charakterów oraz o sposobie funkcjonowania całej okolicznej społeczności.

Analiza wychodzi całkiem zgrabnie i intrygująco, oparta jest w dużej mierze na rozmowach między bohaterami, choć film staje się przez to niespieszny rezygnując z dramaturgii i przymusu serwowania widzom szoków. Cały obraz polega na kontrastowaniu ze sobą różnych osobowości, przy czym główna oś filmu skupiona jest wokół konfliktu generacyjnego między synem a ojcem. Starsza generacja jest wyalienowana w swoim nowym kraju, co po części skutkuje wyobcowaniem ojca we własnej rodzinie i drastycznym niezrozumieniem między nim a urodzonym i wychowanym we Francji synem. Ten i inne dysonanse w społeczności są przez Kechiche spokojnie konstruowane, co prowadzi do nieuchronnej kumulacji pod koniec filmu.

Sam reżyser (a zarazem scenarzysta) jest osobą z pogranicza tych dwóch pokoleń. Z jednej strony urodził się w Tunezji i tam spędził pierwsze kilkanaście lat swojego życia. Jednak naukę swoją kończył we Francji, już jako imigrant. Umiejscowiony zatem gdzieś między pokoleniem nowych imigrantów, a pokoleniem Francuzów z korzeniami w Afryce reżyser wydaje się dużo lepiej rozumieć obie strony tego konfliktu, tym samym dużo łatwiej jest mu dojść do sedna różnic i problemów w tej społeczności.

I tu tkwi moc przekazu tego filmu. Nie ma wielkich zwrotów akcji, ale za to jest jedna z nielicznych prób krytycznego spojrzenia na problem imigracji i aklimatyzacji kulturowej od środka. Bez zbędnego romantyzmu, z odrobiną humoru, Kechiche ukazuje nam ludzi sterczących za stereotypami o niebezpiecznej fali imigracji będącej zagrożeniem dla tożsamości kulturowej Francji i Europy. Poznajemy społeczność muzułmańską z wszystkimi jej problemami, a wartość filmu jest nieoceniony w momencie, gdy odważnie próbuje ukazać realne i nie skarykaturyzowane bogactwo międzykulturowego dialogu jaki toczy się w samym wnętrzu Fortress Europe.

Przemek Stępień

 Dokument bez tytułu