W pobliżu Nowego Jorku, USA, rozpoczęły się rozmowy między przedstawicielami ruchu na rzecz niepodległości Sahary Zachodniej (Polisario) a Marokiem. Obserwatorzy nie spodziewają się szybkiego przełomu w tej sprawie.
Konflikt o to, kto powinien rządzić bogatą w fosforany byłą kolonią hiszpańską trwa już 32 lata. Po tym jak Madryt wycofał się z Sahary w 1975 roku prawo do opuszczonego terytorium zadeklarowało Maroko. Polisario reprezentujące saharyjskie środowiska niepodległościowe nie zgodziło się na kolejną okupację.
Członkowie Polisario znaleźli wsparcie w Algierii. To z kolei doprowadziło do zamknięcia granicy lądowej z tym krajem przez Maroko (1994).
Wcześniejsze porozumienie w sprawie Sahary Zachodniej przewidywało przeprowadzenie referendum. Jednak tak się nie stało, a Maroko nie myśli o przyznaniu niepodległości zaanektowanemu terytorium. Jedynym na co się zgadza jest przyznanie autonomii pod marokańskim zwierzchnictwem. Natomiast Polisario chce referendum i niepodległości.
W rozmowach biorą udział nie tylko przedstawiciele Maroka i Polisario, ale również kraje sąsiadujące z tym regionem – Algieria i Mauretania. Spotkaniu przewodniczy holenderski dyplomata Peter van Walsum, który wcześniej był mediatorem między Kamerunem a Nigerią w sprawie rozmów dotyczących wytyczenia granic tych dwóch krajów.
Polisario już zapowiedziało, że jeśli Maroko będzie nadal uważało Saharę Zachodnią za swoją kolonię, to wycofa się z rokowań.
(lumi)