RPA: Nie widać końca

afryka.org Wiadomości RPA: Nie widać końca

Władze Zimbabwe, pogrążonego w politycznym i ekonomicznym kryzysie przyjmą swoich obywateli, którzy zdecydują się wrócić z RPA. Obok Harare, w powrocie z imigracji pomagają już takie kraje jak Mozambik i Malawi. Tymczasem RPA znajduje się w głębokim kryzysie. Od czasów zniesienia apartheidu nie zdołała wykorzystać szansy na stworzenie wielokulturowego państwa.

Powrót ten jest rezultatem fali przemocy, która rozlała się na RPA. W nocy z czwartku na piątek dotarła ona nawet do Cape Town. Wielu imigrantów, którzy przyjechali do RPA w poszukiwaniu bezpiecznego azylu, chce stąd wyjechać w obawie o swoje życie.

Nad sytuacją wydaje się nie panować południowoafrykański rząd. Południowoafrykańczycy, którzy wyzwolili się spod opresyjnego systemu apartheidu, sami dopuszczają się teraz rasistowskich ataków. Okazuje się, że ofiara może stać się równie dobrze katem.

Zimbabweańczycy, którzy stanowią największą grupę imigrantów, uciekli do RPA przed kryzysem w swoim kraju. Szacuje się, że na przedmieściach południowoafrykańskich miast przebywa od miliona do 3 milionów przybyszów z Zimbabwe. Po 12 dniach krwawych zamieszek znaleźli się przed trudnym wyborem. Wracać czy nie? W kraju czeka na nich prezydent Robert Mugabe i inflacja sięgająca setek tysięcy procent. W RPA mogą ich zabić uzbrojone bandy, które atakują imigrantów.

Mniejsze dylematy mają Mozambijczycy. Chociaż sytuacja ekonomiczna w ich kraju nie jest najlepsza, nie muszą się obawiać szalonych pomysłów prezydenta Mugabe. Mozambicki rząd przysłał nawet autobusy, które mają wywieźć obywateli tego kraju, złapanych w południowoafrykańską pułapkę nienawiści wobec imigrantów. Jednocześnie władze Mozambiku apelują do swoich obywateli, aby nie brali odwetu na obywatelach RPA.

Południowoafrykańska opozycja oskarża rządzący RPA, African National Congress (ANC), o brak skuteczności w przywracaniu spokoju na ulicach, na których dochodzi do aktów przemocy. Jednak problem jest znacznie głębszy i nie da się go rozwiązać tłumieniem ognisk agresji. Coraz więcej ekspertów ocenia ostatnie wypadki w RPA jako początek końca państwa, które narodziło się wraz ze zniesieniem apartheidu.

A wszystko to dzieje się tuż przed Dniem Jedności Afrykańskiej. I niestety obala mit o jednej, wspólnej Afryce. Rozbieżności pomiędzy poszczególnymi społecznościami, ksenofobia, grzebią marzenia Kwame Nkrumaha czy też Nelsona Mandeli. W przypadku RPA Dzień Afryki ma szczególny wydźwięk. Kraj, który miał być wzorem pokojowego współżycia różnych narodów, grup etnicznych, Afrykańczyków i potomków europejskich kolonistów, znajduje się w kryzysie. Jego obywatele odpłacają imigrantom z państw, gdzie w czasach apartheidu mogli znaleźć schronienie i pomoc, grabieżą, gwałtami i śmiercią. Sytuację pogarsza ogromna przepaść jaka dzieli bogatych mieszkańców RPA i tych, co mieszkają na ubogich przedmieściach. To na nich rywalizują z imigrantami z innych krajów Afryki.

“Nie chcemy was!” – tak dziś mówi spora część mieszkańców RPA do obywateli innych państw Afryki. “Obcych” zabija się tylko dlatego, że zabierają miejsca pracy i mają odpowiadać za wzrost przestępczości. Nikt tego po RPA się nie spodziewał.

lumi

 Dokument bez tytułu