W ubiegłym tygodniu reprezentacja Południowej Afryki pokonała na własnym boisku Nieposkromione Lwy z Kamerunu. Było to już czwarte z rzędu zwycięstwo drużyny RPA pod wodzą nowego szkoleniowca Joela Santany.
Bafana Bafana stracili już co prawda szansę na grę w Pucharze Afrykia, ale ich kibice znów mogą mieć nadzieję na dobry występ swojej reprezentacji na Mistrzostwach Świata. Turniej ten jest dla nich szczególnie ważny – za dwa lata najlepsze drużyny naszego globu zmierzą się właśnie na południowoafrykańskich boiskach.
Mecz z Kamerunem, zorganizowany z okazji 90-tych urodzin Nelsona Mandeli przypomniał piłkarskim fanom z RPA jak wiele radości przysparzała im ich reprezentacja kilkanaście lat temu. Mistrzowie Afryki z 1996 roku znów zagrali jak za dawnych lat. Już po 25. minutach prowadzili 2-0, jednak jeszcze przed przerwą Nieposkromionym Lwom udało się doprowadzić do wyrównania. Zwycięstwo Bafana Bafana przyniósł gol Bernarda Parkera w samej końcówce meczu. Kilka lat temu autor zwycięskiej bramki przymierzany był do pierwszego składu Legii Warszawa, jednak działacze stołecznego klubu uznali, że Parker na polska ligę jest zbyt słaby.
Szkoleniowiec reprezentacji RPA po meczu nie krył swojej radości : „Jesteśmy na dobrej drodze. Oczywiście trzeba jeszcze popracować nad pewnymi obszarami naszej gry ale wreszcie zaczęliśmy stanowić kolektyw”. Wydaje się jednak, że optymizm Joela Santany nie jest bezpodstawny. Bafana Bafana pod jego wodzą kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa, pokonując między innymi Ghanę i Malawi. I oczywiście można powiedzieć, że ich rywale nie grali w najsilniejszym składzie albo nie byli zbyt wymagający. Jednak ostanie zwycięstwa dają nadzieję, że południowoafrykańska piłka odbije się wreszcie od dna. Czasu nie pozostało już wiele.
Piotrek Chmielewski